fbpx Przeskocz do głównej zawartości.

Fenomen Borata, czyli fikcyjnego dziennikarza z Kazachstanu, powraca za sprawą nowej odsłony pt.: „Kolejny film o Boracie”. Poznaj VERY NICE ciekawostki o tym filmie!

„Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej” stał się filmem bez dwóch zdań kultowym. W pierwszej części dostało się wszystkim – demokratom, republikanom, rednekom, mieszkańcom Kazachstanu, feministkom…. Listę można by właściwie kontynuować jeszcze baaaardzo długo. W dzisiejszym wpisie przyjrzymy się nieoczywistym ciekawostkom i faktom dotyczącym zarówno pierwszej, jak i drugiej części Borata, która ma równie przewrotny tytuł, czyli: „Kolejny film o Boracie”.

wyprzedaż do 70%

1. „Jak się masz! My name-a Borat”

Borat mówi specyficznym językiem, który jest mieszanką zwrotów w języku polskim, rosyjskim i jidysz. Najbardziej charakterystyczna jest jego autorska wersja angielskiego, z wyraźnym wschodnim akcentem, przekręcaniem zdań i znaczeń.

W drugiej części Borata Sacha Baron Cohen stosuje często wtrącenia w języku bułgarskim. Żeby było jeszcze śmieszniej, kazachskiego premiera gra rumuński aktor, który mówi w języku rumuńskim, a nie kazachskim.

2. „Very bad and Very nice”

Pierwsza odsłona Borata z 2006 roku spotkała się z oburzeniem kazachskiego rządu. W jednej ze scen Sacha Baron Cohen zorganizował fikcyjną konferencję prasową, dzień przed wizytą prezydenta Kazachstanu w Białym Domu. Lista pretensji do twórców filmu była długa i trudno uznać je za niesłuszne – Kazachstan został przedstawiony jako zapóźniony kraj Trzeciego Świata, w którym na porządku dziennym są gwałty, patologie wynikające z braku edukacji seksualnej i mieszkanie ze zwierzętami w jednej izbie.

W reakcji na film pojawiły się oficjalne komunikaty w największych mediach amerykańskich, które miały za zadanie sprostować fałszywy obraz Kazachstanu przedstawiony w filmie. Kazachski rząd zakazał sprzedaży płyt DVD z filmem i zablokował użytkownikom możliwość odwiedzania strony internetowej Borata. Wytoczono więc przeciwko producentom filmu naprawdę ciężkie działa…

Co ciekawe, podejście kazachskiego rządu do Borata wraz z upływem czasu uległo zmianie. W jednym ze spotów promujących Kazachstan jako cel podróży, wykorzystano klasyczne, boratowe „VERY NICE” jako hasło kampanii. Minister spraw zagranicznych Kazachstanu stwierdził nawet, że 10 razy więcej zainteresowanych ubiegało się o wizy po premierze filmu, aby odwiedzić Kazachstan i że jest „wdzięczny” Boratowi.

Jakie zdanie na temat nowej produkcji mają prawdziwi mieszkańcy Kazachstanu? Jedni podkreślają, że sarkazm jest oczywisty i nie należy go odbierać dosłownie, drudzy mają za złe, w jakim świetle został przedstawiony ich kraj… Cóż, zdania są podzielone, zobaczcie sami:

3. Kazachstan w Rumunii

Zarówno w pierwszej, jak i drugiej części, zdjęcia do Borata, które miały obrazować zapóźniony Kazachstan, były kręcone w Rumunii. Na tym jednak kontrowersje się nie kończą. Podczas nagrywania pierwszej części mieszkańcom rumuńskiej wioski Glod powiedziano, że realizatorzy dokumentują film o trudach życia na wsi. „Aktorzy” dostawali równowartość czterech dolarów za występ. Według twórców komediowy kontekst był oczywisty, ze względu na absurdalne sceny, jak np. pokazywanie krowy mieszkającej w czyimś domu. Mimo to, dwóch mieszkańców postanowiło pozwać producentów filmu do sądu. Finał był taki, że pozew został odrzucony, a zarzuty uznane za niewystarczające, aby sąd je rozpatrzył.

4. Ryzykowne gry

Podczas sceny w pierwszej części filmu rozgrywającej się podczas rodeo w Salem (stan Virginia), rozjuszony obrazoburczą wersją amerykańskiego hymnu tłum pragnął zemścić się na Boracie. Aktor został faktycznie potraktowany przez organizatorów jako zagraniczny korespondent i zaproszony do wygłoszenia przemówienia. Podobno, gdyby Sacha został chwilę dłużej „na scenie”, sytuacja mogłaby się wymknąć spod kontroli.

Podobna sytuacja miała miejsce w „Kolejnym filmie o Boracie”, gdzie Sacha przebrany za rednecka, wykonywał rasistowską piosenkę podczas antycovidowych protestów. O tym, że i tym razem nie było „lekko”, można dowiedzieć się z materiału poniżej – aktor przyznał się, że został zaatakowany przez tłum i próbowano go postrzelić z broni palnej. Scena została usunięta z głównej wersji filmu, ale możecie ją obejrzeć poniżej:

Podczas filmowania pierwszej części Borata, policja była wzywana aż 92 razy. Zapewne niebawem dowiemy się, jak często Sacha Baron Cohen naraził się funkcjonariuszom publicznym podczas kręcenia najnowszej wersji filmu, którą możecie obejrzeć na Amazon Prime Video.



 

Odpowiedz