Nazwa, która ostatnimi czasy jest coraz bardziej popularna. Czym są tego typu salony piękności dla mężczyzn i czego możesz się po nich spodziewać? Skąd wzięła się ta moda i ile może kosztować taka przyjemność? Dzisiaj przewodnik po salonach golibrodów.
Czyżby czekał nas prawdziwy renesans historycznego zawodu golibrody? Z miesiąca na miesiąc powstają kolejne salony specjalizujące się w strzyżeniu i pielęgnacji męskich fryzur i zarostów. Skąd wziął się ten trend i czy jest warty poświęcanej mu uwagi?
Barber shop – wymysł drwaloseksualnych?
Już jakiś czas temu pisaliśmy o powrocie mody na prawdziwych, ociekających testosteronem mężczyzn, tak zwanych drwali. Ich znakiem rozpoznawczym miała być koszula w kratę, sprane spodnie jeansowe i obowiązkowo bujna broda. Przewidując prawdziwy boom na męskie zarosty przygotowaliśmy kiedyś specjalnie dla Was krótki przewodnik dla przyszłych brodaczy. Wbrew pozorom to nie moda na lumberseksualizm odpowiada za powstanie barber shopów. Z pewnością przyczyniła się do ich popularyzacji, jednak warto wiedzieć, że tego typu męskie salony mają znacznie dłuższą historię.
Według niektórych źródeł historycznych, pierwszy barber shop miał powstać w Hiszpanii już w 840 roku naszej ery. Ich złoty okres przypadł jednak na końcówkę XIX wieku i trwał nieprzerwanie do lat 40. XX wieku. W zachodniej Europie i Stanach Zjednoczonych wizyta w barber shopie należała do codziennej rutyny wszystkich zamożnych gentlemenów.
Co ważne, nie samo strzyżenie było istotą tego typu salonów. Równie ważna była specyficzna atmosfera i możliwość spotkań towarzyskich w eleganckim i ściśle męskim gronie. Podobna otoczka związana jest z dzisiejszymi barber shopami. Choć nie ma oficjalnych zakazów wstępów dla kobiet, miejsce to przeznaczone jest raczej tylko dla mężczyzn. Za jego drzwiami mają okazję nie tylko do skrócenia brody, ale i napicia się dobrej kawy czy wysokiej jakości alkoholu oraz dyskusji z innymi mężczyznami.
Barber SHOP: W oparach cygar i wody kolońskiej
Współczesne barber shopy stylizowane są na salony, jakie popularne były przed laty. Zwykle są to niezwykle klimatyczne miejsca, które niczym nie przypominają standardowych zakładów fryzjerskich.
Raczej nie uświadczysz w nich głośnych suszarek, modowych i fryzjerskich magazynów i przesytu dekoracji, do których przyzwyczaiły nas koedukacyjne salony fryzjerskie. Te miejsca mają być ostoją dla prawdziwych facetów. Klasyczne materiały, w tym drewno, skóra czy metal. Minimalizm i swego rodzaju magia przyciągają nie tylko – jak mogłoby się wydawać – dojrzałych i zamożnych panów, ale i młodych chłopaków, dla których stanowią miłą odmianę od codziennego i nowoczesnego życia.
Specjaliści znający się na swoim fachu, serwowana aromatyczna kawa bądź różne gatunki alkoholi, a do tego najlepszej jakości męskie kosmetyki. Wszystko wymienione, w połączeniu ze szczególną atmosferą tego typu miejsca, stanowi wyjaśnienie rosnącej popularności barber shopów.
Czego spodziewać się u golibrody?
Jeśli jeszcze nie miałeś okazję odwiedzić tego przybytku, podpowiadamy co może Cię tam czekać. W barber shopie możesz zdecydować się na strzyżenie lub golenie (bądź cały zestaw). Zwykle pierwszym etapem jest standardowe skrócenie zarostu. Następnym krokiem jest nadanie odpowiedniego kształtu brodzie.
Dalej do gry wchodzi gwiazda programu, czyli brzytwa. Ze względów bezpieczeństwa nie uświadczysz w dzisiejszym barber shopie tradycyjnej brzytwy. Zamiast niej wykorzystuje się brzytwę zaopatrzoną w wymienne ostrza. Samo golenie odbywa się po uprzednim zmiękczeniu zarostu gorącym ręcznikiem i rozmaitej maści specyfikami, w tym olejkami i innymi płynami. Na koniec woda kolońska i kolejne kosmetyki, dzięki którym zarost nabierze ostatecznego wyglądu.
Golenie, strzyżenie i inne zabiegi stylizacyjne zajmują zwykle około godziny. Za tego typu niezwykle męskie przeżycie przyjdzie Ci zapłacić – w zależności od salonu – od 30 do nawet 150 złotych. Tego typu doświadczenie warte jest jednak swojej ceny. Nigdzie indziej nie poczujesz się przecież jak prawdziwy gentleman.