Zagadka na miarę złotego pociągu z Wałbrzycha – jak to jest, że nikt nie lubi, nikt nie słucha, a mimo to, disco polo jest obecne w kulturze od kilku dekad?
Wszyscy Polacy to jedna rodzina, a ich ulubiony gatunek muzyczny to… disco polo. Twój także? Jasne, że nie! Jednak jak przyjdzie co do czego, to właśnie przy tych nieskomplikowanych rytmach bawimy się najlepiej. Niby nikt się do tego nie przyznaje, disco polo wszem i wobec uznawane za synonim kiczu i tandety, a mimo to króluje na wszystkich weselach i imprezach. Zwłaszcza gdy na zegarze i alkomacie pojawiają się kolejne cyferki.
Disco kino
Kojarzycie film Macieja Bochniaka pt. „Disco polo”? Jeśli nie, poniżej oficjalny zwiastun. Kinowy hit, który w brawurowy sposób przedstawił fenomen polskiego disco polo. Istny „polish dream” – wystarczy pojawić się w „disco relax”, zaśpiewać o majteczkach w kropeczki, by pławić się w luksusach, pływając jachtem po mazurskich jeziorach. Gdyby tak przestudiować historię polskiej fonografii, można by stwierdzić, że to nie zawsze tylko filmowa fikcja.
Okazuje się, że gwiazdy polskiego disco polo święcą triumfy nie tylko w kraju, ale i za granicą. Niektórzy – jak jedna z najdłużej działających grup na tym rynku, czyli Bayer Full – po opanowaniu rodzimego podwórka postanowiła pójść o krok (a nawet kilka tysięcy – i to kilometrów!) dalej.
Nie wiadomo jak, nie wiadomo dlaczego (pewnie do dzisiaj głowią się nad tym menedżerowie Edyty Górniak i innych gwiazd polskiej sceny), ale Bayer Full rozkochał w sobie Chińczyków. Azjaci zamówili podobno aż 67 milionów (!) krążków z ich piosenkami – oczywiście w nowej wersji językowej. Jak wiadomo – Polak potrafi – nawet śpiewać po chińsku.
Dla niedowiarków – chińska odsłona hitu gwiazdy polskiego disco.
Sytuacja polskiego podboju świata na miarę większą niż nawet imigracja do Wielkiej Brytanii jest taką rzadkością, że doczekała się filmowej dokumentacji. „Miliard szczęśliwych ludzi” to historia o tym jak cała rzesza zadurzonych w polskiej muzyce Chińczyków przyjmuje u siebie magnata disco polo, jakim jest lider zespołu Bayer Full.
Sukces made in Poland
Nie tylko Chińczycy disco polo. Ostatnimi czasy zawrotną karierę robi zespół Piękni i Młodzi, który dał się poznać szerszej publiczności dzięki uczestnictwu w telewizyjnym show Must Be The Music. Grupa dotarła aż do finału – i to dzięki głosom widzów! Nie da się więc ukryć, że komuś musiały wpaść w ucho ich proste i melodyjne zwrotki. Najlepszym dowodem ponad 7 milionów wyświetleń ich nowego teledysku.
Wilk z Disco Polo Street
Disco polo to nie tylko miliony odsłon piosenek na YouTube, ale i tych na kontach bankowych jego wykonawców. I jak tu wierzyć w zapewnienia znajomych, że nie po drodze im do disco polo, kiedy co weekend kluby przygrywające tę przaśną muzykę wypełniają się brzegi.
Potrzebnych więcej argumentów? Może zarobki baronów sceny disco, którzy, jak zespół Akcent czy Weekend (autor zeszłorocznego „Ona tańczy dla mnie” przy którym – mogę się założyć! – tańczyłeś i to nie jeden raz!), potrafią zainkasować za jeden koncert nawet 20 tysięcy, dając ich – uwaga! – dziesięć w ciągu miesiąca. Czy ktoś tu jeszcze śmie twierdzić, że disco polo nie jest polską żyłą złota?
To muza, której naprawdę nie słucham ale słyszę i nawet zdarzyło mi się przy niej bawić 🙂 Rozróżniam muzykę na muzykę którą słucham , którą się napawam , w której się zatapiam i odpływam , której pozwalam wchodzić w moje emocje i na muzykę przy której sie bawię. I przy tej drugiej grupie nie jestem już taka wymagająca . Dużo zależy też od miejsca w jakim sie bawię ale prawda jest tak, że najgorzej bawię się na weselach 🙂
Pamiętam ” to chyba było dwa lata temu” jak poszłam z moją przyjaciółką na galę muzyki disco polo. Miałyśmy przy sobie dwulitrową pepsi pół na pół z wódką. Znałyśmy tylko jeden refren :
– Ja uwielbiam ją Ona tu jest i tańczy dla mnie …….
Świetnie sie bawiłyśmy, a nasza pepsi smakowała sporej grupie ludzi , których tam spotkałyśmy ….było fajnie 🙂
Nie zmienia to jednak faktu, że nie lubię disco polo ha ha ha 🙂
Znam określenie na Twój magiczny napój – „turbo-cola” :P.
Swoją drogą, to musiała być wielka butla…
Co do muzyki: zgadzam się z Tobą, że wiele zależy od miejsca, ale i od ludzi.
Z najlepszą paczką znajomych rozkręcimy imprezę przy każdej muzie 🙂
ha ha ha dwa razy po dwa litry rozcieńczonej bardzo nieproporcjonalnie ha ha ha
Choć za disco-polo nie przepadam oglądając, film z Ogrodnikiem uśmiałam się niesamowicie. Niby nikt nie słucha ale wszyscy znają hity typu: „jesteś szalona” … czy „jak się masz kochanie”.:) Wstydzimy się do tego przyznać?
O tak, film jest naprawdę niezły!
Może czasem i się wstydzimy, ale prędzej czy później i tak prawda wychodzi na jaw.
Wszyscy ostro szaleją na parkiecie, kiedy „Ona tańczy dla mnie” 🙂