Zakupy. Na sam dźwięk tego słowa wielu z nas najchętniej uciekłoby gdzie pieprz rośnie, natomiast większość kobiet – wręcz odwrotnie. Skąd taka różnica w podejściu do tej, umówmy się, raczej prozaicznej czynności?
Według badań statystycznych mężczyzna zaczyna nudzić się na zakupach już po upływie 26 minut, podczas gdy kobieta – dopiero po 2 godzinach! Jak widać, do zakupów podchodzimy trochę inaczej. Oprócz tego, jest jeszcze kilka innych dowodów. Spośród uzależnionych od zakupów, 90% to kobiety. Dołóżmy do tego fakt, że ośmiu na dziesięciu mężczyzn nie lubi zakupów ze swoją partnerką, a co czwarty, kiedy się znudzi, po prostu udaje się do domu, zostawiając ją. Poza tym udowodniono też, że kobiety czerpią o wiele więcej przyjemności z zakupów, które dla facetów są raczej synonimem obowiązku. W czym tkwi tak odmienna postawa, potwierdzająca tylko teorię, że one są z Wenus, a my z Marsa?
Zakupy męskie vs zakupy babskie
Jedna z ciekawych tez na ten temat odpowiedzi szuka już u naszych pierwotnych przodków. W pradawnych czasach podział zadań między kobietą i mężczyzną był dość klarowny. Mężczyźni zajmowali się polowaniami, a kobiety zbieractwem. Podobno te zaczerpnięte z naturalnych instynktów zwyczaje przetrwały do dzisiaj i czasem się ujawniają. Zatem kobiety w naturalny dla siebie sposób oglądają, szacują, sprawdzają, zbierają produkty, które chcą kupić. Oczywiście nie przywiązują przy tym wagi do czasu, jaki temu poświęcają. Mężczyznami natomiast kieruje zasada jak na polowaniu, czyli dopaść zwierzynę jak najszybciej, zabić (tutaj: po prostu kupić) i iść z nią prosto do domu, żeby nie dopadł jej kto inny.
Oprócz tego, dwie płcie różnią w zakupach po prostu cele. Mężczyzna najczęściej przychodzi po konkretny ciuch, który jest mu w danej chwili potrzebny, natomiast kobieta szuka tego, co akurat przyciągnie jej spojrzenie (czyż nie działa tu nadal teoria myśliwych i zbieraczy?).
Jak wyglądają męskie zakupy?
Faktem jest jednak, że w kwestii zakupów ubrań sporo się zmieniło i pierwotny damsko-męski podział staje się zupełnie nieaktualny. Jesteśmy coraz bardziej świadomi trendów oraz tego, w czym wyglądamy dobrze, a w czym nie. Mamy swój gust i styl, więc nie łapiemy pierwszej lepszej rzeczy, jaka wpadnie nam w ręce. Nie musimy (chociaż, od czasu do czasu – nie mamy nic przeciwko temu!) liczyć wyłącznie na naszą partnerkę, która wciśnie nam kilkanaście rzeczy i wpakuje nas do przymierzalni, a następnie wybierze to, co sama uzna za najlepsze/najładniejsze/najmodniejsze.
Co robić, jeśli naprawdę nie znosisz zakupów?
Jest kilka sposobów, aby ukrócić te męki. Najprościej jest kupować przez Internet: zaoszczędzimy nie tylko czas i pieniądze, ale także swoje nerwy. Kilka kliknięć, a za dzień albo dwa Twoje zakupy same do Ciebie przyjdą. A jeśli nie chcesz odpowiadać co chwila na pytanie Twojej partnerki: „A w tym jak wyglądam?”, wybierz jedno miejsce w centrum handlowym i ustalcie, że po prostu spotkacie się tam za dwie godziny. Ona będzie miała dwie godziny w raju, a ty dwie godziny spokoju. Jak to możliwe? Plan jest taki: w sieci kupujesz ubrania (zajmie Ci to pewnie kilkanaście minut), a potem idziesz do kina albo na zasłużonego burgera, czy co tam wolisz.
Przyjemnych zakupów :))