Jak to mówią „facet nie pies, na kości nie poleci”. Z drugiej strony modowe wybiegi pełne są mega chudych modelek. To jak to w końcu jest z tymi kobiecymi figurami? Jaki jest Wasz ideał?
Ile facetów tyle opinii i gustów. Każdy z nas ma swój ideał kobiety. Dzisiejszy wpis dedykowany jest tym z Was, którzy najbardziej w płci przeciwnej kochają krągłe kształty, zaś jeśli chodzi o rozmiar ubrań, jaki noszą kobiety, nie ma to dla nich najmniejszego znaczenia.
Nie tylko rozmiar zero
Amatorzy krągłości stanowią coraz silniejszą armię. Powoli widoczne jest to nawet w branży mody, w której dotychczas królowały nastolatki w rozmiarze XS (według niektórych posturą przypominały raczej młodocianych chłopców niż prawdziwe kobiety). Ciężko mówić, że trend ten się zmienia, jednak na wybiegach pojawiają się również kobiety z krwi i kości.
Czy mimo tego, że są w mniejszości, potrafią przyćmić całą resztę? To pozostawiam już Waszej opinii.
Co takiego mają w sobie kobiety w rozmiarze plus-size?
Nazwiska (i ciała!), które warto znać
… i obserwować na Instagramie 😉
Jedną z najpopularniejszych modelek plus size jest bez wątpienia Tara Lynn, uznawana dziś za ikonę modelek o pełniejszych kształtach. Kiedyś była to Crystal Renn, ale z niewyjaśnionych do dzisiaj przyczyn postanowiła schudnąć i stała się tym samym jedną z wielu zwykłych (nazywanych przez złośliwych) modelek-wieszaków.
Źródło: Tata Lynn, Instagram
Kolejną postacią, którą warto znać jest Fluvia Lacerda, która została okrzyknięta mianem „Giselle plus size”, odwołując się do zawrotnej kariery innej brazylijskiej seksbomby, czyli Giselle Bundchen.
Źródło: Fluvia Lacerda, Instagram
Nie można również zapomnieć o Myli Dalbesio, której zdjęcie znajduje się powyżej. Nosząca rozmiar 42 modelka sama uważa się za kompromis pomiędzy klasycznym modelingiem, a tym plus size. Jej pojawienie się w kampanii promującej bieliznę Calvina Kleina jest doskonałym dowodem na to, że branża fashion zmierza w dobrym kierunku.
Poniżej zdjęcie z okładki magazynu Glamour – i jak Wam się podoba Myla?
Źródło: liljabaldurs.com. Autor: Silja Magg
Kolejny przykład?
Oczywiście Ashley Graham, która jako pierwsza puszysta modelka pojawiła się w kultowym magazynie „Sport Illustrated”, gdzie prezentowała kostiumy kąpielowe. Jej obecność na łamach tego tytułu jest dowodem na to, że bikini prezentuje się równie dobrze (a nawet lepiej) na prawdziwych krągłościach, niż idealnie płaskich i często pozbawionych kształtów figurach.
Chętni przekonać się na własne oczy?
Oto film z kampanii „Addition Elle” z jej udziałem.
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons