Pamiętacie wielokrotnie powtarzaną w przedszkolu rymowankę: kwiecień-plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata? Czasy edukacji przedszkolnej mamy dawno za sobą, dlatego powiedzmy to wprost: kwiecień to złośliwy i przewrotny miesiąc, szczególnie jeśli chodzi o pogodę. Słupki rtęci szaleją i są absolutnie nieprzewidywalne. Rano ulewny deszcz, po południu – oślepiające słońce.
Raz zimno, raz gorąco… i jak tu się ubrać? Spokojnie!
Najpraktyczniejszy, a jedocześnie zgodny z trendami, jest ubiór warstwowy. To, co nasze mamy i babcie nazywały ubieraniem „na cebulkę”, w świecie mody nosi miano „layeringu”. Stworzenie dobrych warstw to jednak, wbrew pozorom, niełatwa sztuka i wielu śmiałków poległo na próbach łączenia dużej liczby elementów garderoby. Granica między geniuszem a kiczem jest cienka – jak jej nie przekroczyć? Wystarczy przestrzegać kilku zasad:
- Spodnia warstwa odzieży powinna być wykonana w lekkiego i przylegającego do ciała materiału. Może to być koszula z długim rękawem typu slim-fit, dopasowany longsleeve albo T-shirt.
- Środkowa warstwa to najczęściej bawełniana bluza lub ciepły kardigan.
- Trzecia, zewnętrzna warstwa nie powinna być zbyt obszerna, ani też przyciasna – najlepiej sprawdzają się casualowe marynarki, jeansowe lub skórzane kurtki. W pierwszym przypadku uzyskasz bardziej elegancki look, w pozostałych – nieco nonszalancki.
- Jaśniejsze kolory powinny znaleźć się bliżej ciała, zaś warstwy wierzchnie stroju mogą być ciemniejsze. Nie bój się zabawy deseniami, jak na przykład kratka na koszuli lub marynarce.
- Nie przesadzaj z liczbą warstw – trzy to modowe optimium. Pamiętasz ten odcinek kultowych „Przyjaciół”, w którym Joey Tribbiani nałożył na siebie wszystkie ciuchy z szafy Chandlera? Klasyczna cebula. Przesadzisz z warstwami i będziesz wyglądać właśnie tak:
Odpowiednio skomponowany strój warstwowy świetnie się prezentuje, a w dodatku jest niezawodny w każdych warunkach atmosferycznych.
I jak, lubicie warstwy??