fbpx Przeskocz do głównej zawartości.

Coachowie piszą książki, udzielają się w mediach i radzą ludziom, jak żyć i osiągnąć sukces. Często biorą za to poważne pieniądze. Przyjrzyjmy się najpopularniejszym bzdurom prezentowanym przez wszelakiej maści coachów.

Coaching przyszedł do nas na początku lat 90. prosto ze Stanów Zjednoczonych. Nowy ład po upadku komunizmu, potrzebował oryginalnej opowieści o tym, jak w nowej rzeczywistości się odnaleźć i odnieść pożądany przez wszystkich sukces. Z czasem jednak formuła się wyczerpała – nie bez powodu sporą popularnością cieszą się strony typu Zdelegalizować coahcing i rozwój osobisty. Czy coaching to bzdura? Przekonaj się sam i poznaj 5 kitów, które wciskają nam wszelkiej maści coachowie.

wyprzedaż do 70%

1. „Wystarczy zmienić podejście”

Coache często powtarzają, że sukces zależy od Ciebie, Twojego nastawienia, kompleksów, zacofania. Wystarczy, że będziesz konsekwentnie dążył do celu i osiągniesz wszystko, co zakładałeś, nic cię nie ogranicza, wystarczy zmienić podejście. Cóż, prawda wygląda trochę inaczej. Na sukces zawodowy składa się wiele czynników, a niektóre z nich już na starcie dają przewagę innym. Liczą się więc takie aspekty, jak chociażby urodzenie, wykształcenie rodziców, odziedziczony majątek, kapitał kulturowy, wieś / miasto czy miasteczko, w którym się urodziliśmy, odległość, którą musieliśmy pokonywać rano do szkoły, możliwość lub nie, podjęcia studiów wyższych. Choćbyś dziesięć razy dziennie powtarzał sobie, że wystarczy zmienić podejście, to nijak się to będzie miało do kredytu na mieszkanie, który musisz spłacać przez następne trzydzieści lat. Oczywiście, że możesz pracować na dwie zmiany, studiować dziennie i jeszcze mieć czas dla swojej partnerki czy rodziny. Problem polega na tym, że w najlepszym wypadku za dwa-trzy lata wylądujesz na kozetce u psychoterapeuty.

coaching bzdury

2. „Najpierw sobie wszystko dokładnie zwizualizuj”

Potęga podświadomości i te sprawy. Wystarczy, że wyobrazisz sobie, że na Twoje konto będą wpływać miliony i to po prostu się wydarzy. W świecie nauki tego typu praktyki nazywa się po prostu myśleniem magicznym. Samo wyobrażenie siebie w chwale, ma znikomy wpływ na finalne powodzenie. Oczywiście, warto mieć cele, marzenia i dążyć do ich realizacji, ale sztuka wizualizacji nie przyniesie nam żadnych wymiernych korzyści. Bardziej prawdopodobne będzie rozczarowanie.

3. „Zausz firmę”

Pewnie słyszałeś nieraz i nie dwa, że wystarczy, że założysz firmę i w kilka lat staniesz się drugim Billem Gatesem. Będziesz sobie odkładał po kilkadziesiąt złotych z pracy na barze, za kilka lat uzbierasz pokaźny kapitał, zaoszczędzone środki zainwestujesz w firmę i innowacyjny produkt, których na rynku już jest tysiąc pińcet. Nie będziesz wtedy już niewolnikiem – sam sobie sterem, sam okrętem, a jak zatoniesz, to też w samotności. W samym 2019 roku zarejestrowano „zaledwie” 3996 toczących się postępowań upadłościowych. Wielu ludzi kuszonych obietnicą dostatniego życia i bogactwa, ryzykuje i inwestuje wszystkie swoje pieniądze w biznesy, które potem upadają. Nie każdy musi posiadać własną firmę, nie ma nic złego w tym, że jesteś „zwykłym” pracownikiem. Własne przedsiębiorstwo, szczególnie na początku działalności, to ciężka harówka, zyski wcale nie muszą przyjść szybko, mogą też nie przyjść wcale.

4. „10 tysięcy godzin i zostaniesz mistrzem”

To trochę bardziej „naukowe” podejście do powiedzonka, że praktyka czyni mistrza. Teoria ta zakłada, że wystarczy 10 tys. godzin ćwiczeń danej praktyki, aby osiągnąć w niej mistrzostwo. Nieważne, czy chcesz zostać koszykarzem, piłkarzem czy pianistą. 10 tys. godzin i basta – zostaniesz drugim Michaelem Jordanem, zdetronizujesz Cristiano Ronaldo, a w kraju będziesz za życia sławniejszy niż Chopin. Według psychologa Andersa Ericssona, którego badania zapoczątkowały tę popularnonaukową teorię, postęp jest możliwy tylko wtedy, gdy ciągle korygujemy nasz trening. Mechaniczne powtarzanie na nic się zda. O tym już jednak coachowie z reguły nie wspominają, bo wyszłoby, że gadają bzdury.

skupienie tatuaż

5. „Musisz robić dziesięć rzeczy naraz”

Tak zwany multitasking, czyli wielozadaniowość, to jeden z popularniejszych mitów XXI wieku, który bezkrytycznie został zaadaptowany przez praktycznie całe środowisko biznesowe, nie tylko przez coachów. Nasz mózg nie jest w stanie dokładnie wykonywać wielu zadań jednocześnie. Ciągłe przełączanie się pomiędzy zadaniami powoduje, że zamiast robić jedną rzecz dobrze, robimy kilka beznadziejnie – popełniamy błędy, szybko wpadamy w irytację. Skłonność coachów do wmawiania ludziom, że muszą robić wiele rzeczy jednoczenie, występuje na wielu poziomach – od codziennej pracy po życie prywatne. Musimy jednocześnie być świetnymi pracownikami, idealnymi kochankami, powinniśmy mieć czas na uczenie się 3 nowych języków, grę w tenisa, wycieczki dookoła świata i czytanie książek.

multitasking

Na tym właśnie polega problem z coachingiem. Ma on po prostu niewiele wspólnego z rzeczywistością, czerpie swoje mądrości z wiedzy potocznej i zapośredniczonych wyobrażeń charyzmatycznych mówców. Coachowie często mówią bzdury, ale nadrabiają urokiem osobistym, estymą i pewnością siebie. Świat jest o wiele bardziej złożony. Zero-jedynkowe, życzeniowe myślenie, reguły niepodparte żadną naukową wiedzą, raczej nie sprawią, że będziesz lepszym człowiekiem, pracownikiem i zaczniesz zarabiać więcej pieniędzy.

 

 



 

Odpowiedz