fbpx Przeskocz do głównej zawartości.

yuccie

Nadchodzi moment, kiedy bycie hipsterem przestaje być modne. Gatunek ten jest na granicy wymarcia. Idzie nowe – yuccie.

Nazwa nowego bytu, jakim jest „yuccie” po raz pierwszy pojawiła się w artykule amerykańskiego pisarza, który był formą sprzeciwu wobec nazywania wielu młodych ludzi (w tym jego samego) hipsterami. Zdaniem autora jest to obraźliwe i po prostu brakuje odpowiedniego określenia dla niego i jemu podobnych osobników. Dlatego też stworzył on nowy termin.

Yuccie (Young Urban Creative) to tak zwane kreatywne mieszczuchy. Młodzi ludzie wychowani w dobrobycie, dobrze wykształceni, mieszkający na bogatych przedmieściach dużych miast, bądź w ich najlepszych dzielnicach i – co najważniejsze – w 100% przekonani o własnej wartości. Ich najważniejszym celem w życiu jest realizacja własnych (kreatywnych!) marzeń i dostawanie z tego tytułu całkiem sporej pensji. Żyć, nie umierać!

Yuccie krok po kroku

Co cechuje prawdziwego YUC’a? Co robić i jak wyglądać, by wkraść się w ich szeregi? Oto praktyczny przewodnik po zwyczajach nowego gatunku, który z prędkością bolidu formuły 1 opanowuje ulice największych miast świata.

  1. Jak wyglądać?

Yuccie lubi się wyróżniać. Oryginalność jest w cenie, jednak najważniejsze by było „na bogato”. Nawet limitowana kolekcja z sieciówki w tym przypadku nie przejdzie, podobnie jak wygrzebana w lumpeksie retro koszula. Ciuchy od młodych projektantów to jest to, co juccie lubi najbardziej, najlepiej w połączeniu z modną brodą na drwala. Uwaga – koniecznie spod ręki mistrza z modnego barber shopu.

  1. Czego słuchać?

Najlepiej tego, o czym nie słyszeli jeszcze inni. Yuccie zna się na muzyce, docenia mniej i bardziej mainstreamowe brzmienie, jednak najchętniej sam kreuje muzyczne trendy. W jego gronie koniecznie musi się znaleźć młody, utalentowany i dopiero wschodzący muzyk, z którym znajomość zaplusuje przyszłym lansem.

  1. Co jeść?

Po pierwsze, zapomnieć o krwistym steku i golonce. Dla „young & creative” mięso mogłoby nie istnieć. Stołują się głównie w modnych wege-barach i food truckach. Tak bardzo pokochali ten kulinarny styl, że nierzadko sami są właścicielami tych przybytków.

  1. Jak zarabiać?

No właśnie – przede wszystkim w ogóle zarabiać. Tym yuccie różni się od hipstera, że nie ciągnie kasy od rodziców i dziadków, ale sam zarabia na swoje (kosztowne!) zachcianki. Pracuje w branży kreatywnej, jest specem od social media i mediów w ogóle. To on wybiera pracodawcę, a nie pracodawca jego. Co jeśli zyski finansowe nie pokrywają się z korzyściami osobistymi? Wtedy czas na…

  1. Start-up

Słowo klucz całego gatunku yuccie. Buzująca w nich kreatywność i chęć samorealizacji sprawiają, że jeśli nie zostaną odpowiednio docenieni przez szefa, rzucają dotychczasową robotę w kąt i postanawiają zarabiać na własnych zasadach. Knajpka z organicznym jedzeniem, prywatny browar, ręczne wyrabianie biżuterii czy trendy marka odzieżowa. Najważniejsze, by było dużo satysfakcji i kasy.

  1. Snapchat

Nie po to osiąga się zawodowy i życiowy sukces, by nie dzielić się nim z innymi. Yuccie nie rozstaje się więc ze swoim dizajnerskim smartfonem w spersonalizowanym kejsie. To przy jego pomocy informuje cały świat co, gdzie i z kim. Należy tylko pamiętać, że facebook i insta są już passé, teraz życie dzieje się na snapie!

Jeśli nie po drodze Ci do yuccie, zawsze możesz zostać normalsem. Poniżej znajdziesz krótki opis normcore.



 

Dołącz do dyskusji 4 komentarze

  • no rzeczywiście, hipsterzenie wydaje mi się jakieś nienaturalne dla faceta, działanie kreatorów mody, boom na pewien styl ciuchów, gadżetów, kontrolowany przez kreatorów „bunt”

    podoba mi się fragment o zarabianiu pieniędzy i ciągnięciu kasy od rodziców 😉

    dobry przytyk do hipsterstwa 😉

     
    • redaktor pisze:

      Remigiuszu, zgadzam się z Tobą – nasz styl powinien być przede wszystkim nasz. Fajnie, gdy ktoś wskaże trendy, zainspiruje. Jednak zawsze warto pamiętać, że to my sami jesteśmy panami własnej szafy, czyż nie? 🙂
      Hipster, czy nie – w pewnym momencie życia chyba po prostu nie wypada ciągnąć kasy od rodziców.
      Dzięki za głos i zapraszam do dyskusji także na inne tematy na naszym blogu.
      Trzymaj się!

       
  • kazek pisze:

    Ciekawe, że postrzegacie dylemat ciągnięcia kasy w kategoriach wypada/nie wypada
    tak jakby wszyscy rodzice mieli kasę

     
    • redaktor pisze:

      Kazek, przede wszystkim dzięki za komentarz!
      Jasne, że sytuacja materialna w każdym domu jest inna.
      Ale nawet jeśli rodzice mają kasę, nie powinno się ich przecież traktować jak portfel bez dna.
      Pozdrowienia 🙂

       

Odpowiedz