fbpx Przeskocz do głównej zawartości.
ćwiczenia na siłowni

Najpierw masa, a potem rzeźba? 5 mitów o bodybuildingu

By Sport Brak komentarzy

Zaczynasz przygodę z bodybuildingiem? Zastanawiasz się, co zrobić, by Twoje treningi szybko przynosiły upragnione rezultaty? Oto 5 popularnych mitów o budowaniu masy mięśniowej, którymi zdecydowanie nie powinieneś się sugerować!

Ludowe mądrości i teorie na temat rzeźbienia sylwetki to najgorsza zmora w świecie bodybuildingu. Autorami większości szkodliwych mitów o budowaniu muskulatury są internetowi specjaliści od wszystkiego, którzy nie bardzo znają się na rzeczy, ale za to chętnie udzielają darmowych porad na każdy możliwy temat. Błędne teorie i wątpliwe porady niedouczonych „tenerów”, które raz trafią do obiegu, pozostają w nim na bardzo długo, także w końcu trudno już się rozeznać, co właściwie było prawdą, a co nie. Dziś obalimy aż 5 najbardziej znanych mitów o budowaniu masy, by ułatwić Ci start na drodze do wymarzonej sylwetki.

wyprzedaż do 70%

zmęczenie po treningu

1.  „Najpierw masa, potem rzeźba”

Ta zasada chyba każdemu choć raz obiła się o uszy, więc zakładamy się, że i Ty o niej słyszałeś. Czy warto brać ją sobie do serca? Absolutnie nie. Zgodnie z tym mitem, osoba pragnąca rozbudować masę mięśniową, najpierw powinna zalać organizm tkanką tłuszczową, którą następnie zredukuje się do mięśni. Niestety tłuszcz nie zmienia się w mięśnie, a wręcz może przeszkadzać w ich budowie. Pamiętaj, że nadmiar tkanki tłuszczowej zmniejsza wrażliwość organizmu na insulinę, a to znaczy, że trudniej spalić ją podczas treningu siłowego.

Jak zatem powinny wyglądać prawidłowe treningi – najpierw masa czy rzeźba? Jeśli zależy Ci na efektach, zacznij od pozbycia się tkanki tłuszczowej. To długi proces, ale kiedy już pozbędziesz się tego obciążenia, łatwiej będzie Ci budować muskulaturę.

2. „Gdy nie ćwiczysz, mięśnie zamieniają się w tłuszcz”

Zgodnie z kolejnym znanym mitem, Twoje mięśnie zamienią się w tłuszcz, gdy tylko zaprzestaniesz regularnych treningów. Jeśli słyszałeś kiedyś coś podobnego, zapewniamy, że nie masz się czego obawiać. Tkanka mięśniowa różni się od tłuszczowej zarówno strukturą, jak i właściwościami, więc jedna nie może tak po prostu zamienić się w drugą. Skąd zatem wzięła się ta teoria? Warto pamiętać, że osoby przyzwyczajone do intensywnych form aktywności, mają w zwyczaju jeść większą dawkę kalorii każdego dnia. Ich metabolizm jest na tyle rozkręcony, że nawet po zaprzestaniu treningów organizm wciąż domaga się takiej sami porcji jedzenia. Nadwyżka kalorii nie jest jednak spalana, co może prowadzić do wzrostu otłuszczenia ciała i utraty objętości mięśni.

trener personalny

3. „Po treningu zawsze trzeba jeść posiłki białkowe”

Prawdą jest, że budując masę mięśniową, trzeba spożywać większą ilość posiłków białkowych w ciągu dnia. Niektórzy jednak dorabiają do tego teorię, zgodnie z którą, białko należy zjeść zaraz po treningu, bo w przeciwnym razie cały wysiłek pójdzie na marne. Rzeczywiście, Twój organizm po treningu będzie potrzebował pewnej dawki energii, ale nie ma żadnych przesłanek potwierdzających, że brak posiłku białkowego po ćwiczeniach hamuje rozrost tkanki mięśniowej. Wielu sportowców po intensywnym wysiłku fizycznym sięga po koktajle węglowodanowe, a posiłek bogaty w białko i proteiny pochodzenia zwierzęcego spożywa dopiero po jakimś czasie. Efektywność treningów jest wtedy taka sama, więc stwierdzenie, że brak białka tuż po treningu opóźnia budowę masy mięśniowej, można włożyć między bajki.

4. „Im więcej powtórzeń, tym szybsze przyrosty”

Zgodnie z tą teorią, należy systematycznie zwiększać ilość wykonywanych ćwiczeń i serii, bo tylko to zapewnia szybkie i duże przyrosty tkanki mięśniowej. Faktem jest, że mięśnie należy co jakiś czas zaskakiwać, ale to można robić, na przykład zmieniając obciążenie, dołączając inne ćwiczenia lub wykorzystując nową formę treningu. Miej na uwadze, że niektóre włókna mięśniowe mogą rozwijać się lepiej przy mniejszej ilości powtórzeń. A zatem jeśli zależy Ci na zbudowani silnej i proporcjonalnej sylwetki, powinieneś podejść do sprawy holistycznie i trenować zarówno z mniejszą, jak i większą ilością powtórzeń w serii. Poza tym, jeśli przesadzisz z powtórzeniami w czasie jednej sesji, to ćwiczenia wykonywane pod koniec mogą mieć gorszą jakość. To na pewno nie przełoży się na lepszy wynik, a może nawet skończyć się kontuzją.

pompki na siłowni5. „Trening na maszynach daje najlepsze efekty”

Kolejnym mitem, który warto obalić jest ten mówiący o konieczności wykonywania ćwiczeń na nowoczesnych maszynach. Niestety niektórzy mniej obeznani z tematem kulturyści wciąż sądzą, że do osiągnięcia wymarzonych rezultatów potrzeba odpowiednich maszyn. Nic bardziej mylnego! Ćwiczeniami, które zwykle dają najlepsze efekty i pozwalają szybko zbudować masę, są między innymi przysiady ze sztangą, martwy ciąg, podciąganie na drążku czy pompki na poręczach krzeseł. Do ich wykonania nie trzeba żadnych profesjonalnych sprzętów, równie dobrze możesz wykonać je w domu, mając do dyspozycji akcesoria, takie jak hantle, sztanga, drążek oraz ławka.

Jak ułożyć własny plan treningowy? Sprawdź najlepsze ćwiczenia na oponkę i dowiedz się, w czym tkwi sekret udanego treningu.

vaporwave

Quebonafide „romantic psycho”– analizujemy nową stylówkę rapera

By Stylizacje gwiazd Brak komentarzy

Zaskakująca przemiana Quebo to temat, który nie schodzi z ust mediów. Od początku spekulowano nad tym, czy zmiana wizerunku muzyka była prawdziwą metamorfozą, czy może jedynie sprytną kampanią promującą nowy album. By może niebawem muzyk wróci do swojej zwykłej estetyki, tymczasem jednak przyjrzyjmy się bliżej jego nowej stylówce.

wyprzedaż do 70%

Quebonafide – nowy styl rapera

Quebo zawsze lubił zaskakiwać swoich fanów. Kolorowe włosy, dziary, złote nakładki na zęby i odważne stylizacje to tylko niektóre z jego dziwacznych pomysłów. Tym razem jednak muzyk przeszedł sam siebie i… zrezygnował z całej tej barwnej otoczki na rzecz prostych, normcore’owych outfitów rodem z początku lat 2000. Tego nie spodziewał się absolutnie nikt, a o co w tym wszystkim tak naprawdę chodziło, wie chyba tylko sam Quebo.

Odmieniony raper utrzymywał, że usunął wszystkie tatuaże. Zniknął także charakterystyczny dla niego kilkudniowy zarost i przepadły bez wieści jego barwne ubrania. Teraz Quebo wygląda jak informatyk z przeszłości, w dodatku trochę smutny i przygaszony. W zasadzie bardziej przypomina siebie samego z czasów studenckich, uwiecznionego po wsze czasy na zdjęciu z uniwersyteckiej legitymacji. Podobna fotografia zdobi z resztą okładkę najnowszego albumu Quebo, czyli „Romantic Psycho”.

https://www.instagram.com/p/B8oT3Acp_HG/

Zmiana wizerunku czy kampania reklamowa?

Co takiego knuje Quebo? Bo w to, że jego przemiana jest rzeczywista, raczej nikomu nie chciało się wierzyć. W jednym z wywiadów dla telewizji śniadaniowej raper wyznał, że niewielu fanów zwraca uwagę na jego wygląd, bo dla większości liczą się wyłącznie teksty i przekaz jego utworów. Nie omieszkał dodać jeszcze, że ludzie są wspaniali, a poza tym liczy się tylko to, co mamy w środku. Uwagę zwracało również zachowanie rapera, który podczas rozmowy był niezwykle spokojny, cichy i jakby nieśmiały. Jeśli to wszystko było tylko szeroko zakrojoną akcją promocyjną, to Quebo zapewne bawił się przednio.

Dość zaskakująca stała się też jego aktywność na Instagramie. Przez jakiś czas Quebonafide raczył fanów storiesami z wielu prywatnych sytuacji, takich jak randka czy zakupy. Jakiś czas temu, niczym prawdziwy influencer, zorganizował też wyprzedaż ubrań, w których występował w teledyskach, obwieszczając światu, że każdy z nich sprzeda po 30-50 zł.

Nowe oblicze Quebo – analizujemy styl rapera

Nowy wizerunek Quebo to tylko ustawka, ale przyznać trzeba, że raper dobiera swoje stylizacje z wielkim oddaniem. Jeszcze do niedawna Quebonafide był jednym z modowych celebrytów, który doskonale wiedział jak się ubrać, by zwrócić na siebie uwagę. Szpanerskie bluzy, ekstrawaganckie kurtki i koszulki były jego znakiem rozpoznawczym. Dziś jednak można zobaczyć go wyłącznie w prostych, oldchoolowych koszulkach polo. Fanom zapadła w pamięć zwłaszcza ta błękitna, założona na luźny longsleeve. Takiego outfitu nie wiedział nikt już od co najmniej dobrej dekady, ale kto wie – być może dzięki Quebo look „na informatyka” znów stanie się modny.

A jednak przyduże koszulki z kołnierzykiem to nie koniec eksperymentów z zamierzchłymi trendami. Quebo nosi do nich również jeansy o klasycznym kroju, z szeroką i prostą nogawką. Całość wygląda tak, jakby raper pożyczył ubrania z szafy starszego brata. Wisienką na torcie są jednak okulary z czarną, kanciastą oprawką i oldschoolowe sneakersy w typie ugly shoes.

Romantic Psycho”, czyli nowy albym Quebonafide

Nowa stylówka rapera to tylko jedna z nowości, jakie nam zaserwował. Ogromne zainteresowanie wzbudził też album „Romantic Psycho” wydany po ponad półtorarocznej nieobecności muzyka na scenie. Jeden z singli pod tytułem „Jesień” to niezwykle smutny i przejmujący utwór, w którym gościnnie wystąpiła także dziewczyna rapera, Natalia Szroeder. Gdy kawałek ujrzał w końcu światło dzienne, dużo mówiło się zwłaszcza o klipie, nagranym w jednym z warszawskich apartamentowców. Nagranie wygląda bardzo amatorsko, a Quebo występuje tam w swojej nowej stylówce – za dużych spodniach i koszulce polo.

Co jeszcze szykuje Quebo?

Prawdziwa niespodzianka przyszła jednak dużo później. Okazało się, że album „Romantic Psycho” nigdy nie trafi do regularnej sprzedaży. Fani rapera mogli zamawiać go tylko w krótkiej przedsprzedaży, która kończy się właśnie dziś! Muzyk zapowiedział też, że płyta nigdy nie będzie dotłaczana, więc to naprawdę ostatnia chwila, by sprawić sobie najnowszy album Quebonafide.

Co to wszystko znaczy? Dlaczego płyta, na którą wszyscy czekali nie będzie już dostępna? Fani Quebo wierzą, że ich idol szykuje coś specjalnego. Teoria zakłada, że nowy wizerunek rapera i album „Romantic Psycho” to tylko preludium do tego, co zamierzył dla nas kontrowersyjny muzyk. To oznaczałoby całkiem ciekawy spisek, który – przyznać trzeba – jest całkiem prawdopodobny. W końcu Quebo udowodnił już nie raz, że po nim spodziewać się można absolutnie wszystkiego.

Nowy album Quebonafide to nie jedyny wielki powrót tego roku. Niespodziankę zrobił nam także Eminem, który w wielkim stylu powrócił z nowymi kawałkami i całkiem nową stylówką.

moda wiosna 2020

5 modnych rzeczy, które musisz mieć w swojej szafę na wiosnę

By W co się ubrać? 2 komentarze

Czasu na skompletowanie wiosennej garderoby pozostało naprawdę niewiele, więc warto już teraz zorientować się, co też tym razem w modzie piszczy. Jeśli wciąż zastanawiasz się, co będzie modne tej wiosny, koniecznie czytaj dalej. Z naszego poradnika dowiesz się, jakich ubrań nie powinno zabraknąć w Twojej szafie!

wyprzedaż do 70%

Moda męska na wiosnę 2020 – co będziemy nosić?

Moda męska na wiosnę 2020 stoi pod znakiem odważnych kolorów, wyrazistych wzorów i deseni. Nadchodzący sezon to doskonała okazja, by w końcu wyrazić swój indywidualny styl i wyróżnić się niepowtarzalnym outfitem. Nie musisz już ograniczać się do wąskiej palety kolorów, tradycyjnie zarezerwowanych dla mężczyzn. Tym razem postaw na kreatywność, nie bój się szukać własnej stylistyki i żonglować rozmaitymi inspiracjami.

Tych ostatnich możesz szukać na wybiegach. Projektanci przewidujący nadchodzące trendy, wprost obsypali swoje kolekcje najróżniejszymi kolorami, printami i odważnymi jak na modę męską fasonami. Uwagę zwracają zwłaszcza ubrania w kolorze różowym oraz wielki powrót hawajskich wzorów na koszulach i T-shirtach. Która z tych propozycji koniecznie musi znaleźć się w Twojej szafie?

5 najmodniejszych rzeczy a wiosnę 2020

Co będzie się nosić tej wiosny? Jeśli nie masz nosa do najnowszych trendów, nic straconego – wciąż możesz wyglądać modnie! Wystarczy, że zerkniesz do naszego wiosennego niezbędnika i krok po kroku skompletujesz perfekcyjną garderobę. Oto 5 rzeczy, których po prostu nie może zabraknąć w Twojej szafie.

Kurtka na wiosnę 2020

Jaka kurtka na wiosnę 2020 będzie najlepsza? W zasadzie trudno wskazać jeden konkretny model, bo w tym sezonie do wyboru będzie kilka wariantów. W zależności od tego, jaki styl preferujesz i jak ubierasz się na co dzień, możesz zdecydować się na przykład na kurtkę w skórzanym stylu. Jeśli jeszcze nie masz jej w swojej kolekcji, koniecznie uzupełnij garderobę. Taka kurtka doda klasy i nieco rockowego pazura do każdej stylizacji.

Kolejna możliwość to kurtka w typie bomberki. Możesz nosić ją na co dzień, zwłaszcza w połączeniu z jeansami i modnymi w tym sezonie sneakersami. Jeśli jednak cenisz sobie subtelną elegancką w duchu smart casual, postaw na klasyczny trencz. Płaszcze wracają i tej właśnie wiosny są na topie. Prezentują się świetnie w połączeniu z elegancką koszulą i spodniami chino, ale i w swobodniejszej wersji z jeansami i koszulą sportową.

Spodnie na wiosnę 2020

Tej wiosny nie zabraknie miejsca również na klasykę. Wciąż modne będą spodnie jeansowe, ale tym razem bliżej będzie im do stylistyki rodem z lat 70. Mocno dopasowane rurki nie przeminą tak szybko, ale obok nich pojawia się coraz więcej luźniejszych modeli z nogawką prostą lub lekko rozszerzaną.

Na topie będzie także moro. Spodnie męskie z tym motywem to coś, co zdecydowanie powinieneś dopisać do listy zakupów. Modne będą zwłaszcza joggery w nowoczesnej wersji, czyli ze wzorem moro w różnych odcieniach – szarym, czerwonym, żółtym czy niebieskim. Skoro już jesteśmy przy printach, warto wspomnieć, że to właśnie one szturmem podbiły tegoroczne wybiegi. Tej wiosny modne będą także spodnie w typie chinosów z rozmaitymi wzorami. Warto postawić zwłaszcza na kratę, która już od jakiegoś czasu utrzymuje się w trendach.

Koszula na wiosnę 2020

W modzie męskiej na wiosnę 2020 królują także koszule i to w każdym możliwym wariancie kolorystycznym. Tu także pojawiają się odważne printy, na czele z motywami hawajskimi, zwierzęcymi czy florystycznymi. Zdecydowanie warto mieć w szafie przynajmniej dwie takie koszule – jedną w typie sportowym z odważniejszym printem i drugą, bardziej elegancką z delikatnym wzorem. Można nosić je do rozmaitych stylizacji w zestawieniu z różnymi modelami kurtek, od ramonesek, po płaszcze i kurtki przejściowe. Swego rodzaju renesans przeżywają także koszule flanelowe, które świetnie wpisują się między innymi w stylizacje „na drwala”.

T-shirt na wiosnę 2020

Szalone kolory i designerskie printy pojawiają się także na T-shirtach. To najbardziej podstawowy element męskiej garderoby, więc tej wiosny nie zaszkodzi wyposażyć się w kilka dodatkowych koszulek. Tym bardziej że wyróżniający się T-shirt może tak naprawdę zrobić całą stylizację i nadać jej pożądanego charakteru. W modzie będą koszulki w odcieniu jaskrawej zieleni, ognistej czerwieni, fuksji i pomarańczy. Dużą niespodzianką jest też róż, który w tym sezonie skradł wszystkie wybiegi i serca influencerów.

modne t-shirty

Pomarańczowy i czerwony, czyli modne kolory wiosny 2020

Bluza na wiosnę 2020

Wiosną warto mieć pod ręką również bluzę. Można nosić ją zamiast kurtki, gdy zrobi się naprawdę ciepło. Na topie są zwłaszcza bluzy z kapturem, zarówno te rozpisane, jak i zakładane przez głowę. W tym sezonie postaw jednak na odważniejsze kolory, na przykład czerwień, fiolet albo pudrowy róż, bo właśnie te barwy będą najmodniejsze.

Bluzy z nadrukiem to prawdziwy must be na wiosnę 2020

Wiosna to pora idealna nie tylko na odświeżenie garderoby, ale i powrót do regularnych treningów. Chcesz wiedzieć, jak osiągnąć dobre rezultaty na siłowni? Zerknij tutaj, by poznać sekret efektywnych ćwiczeń.

Sala samobójców. Hejter

„Sala samobójców. Hejter” – hit czy kit?

By Filmy i seriale Brak komentarzy

Jan Komasa nie traci czasu. Owacje po znakomitym „Bożym Ciele” jeszcze na dobre nie ucichły, a na ekrany kin już wjechało najnowsze dzieło reżysera – „Sala Samobójców. Hejter”, czyli kontynuacja głośnej produkcji z 2011 roku. Czy film ma szansę powtórzyć sukces poprzednika? Co mówią recenzenci i dlaczego warto wybrać się do kina?

Komasa to bez wątpienia jeden z najzdolniejszych twórców młodego pokolenia. Reżyser doskonale wyłapuje społeczne nastroje, podejmuje tematy trudne, ale i najbardziej aktualne. Po znakomitym „Bożym Ciele” przyszła pora na nawiązanie do debiutanckiego filmu sprzed 9 lat. „Sala Samobójców. Hejter” jest jednak kontynuacją tylko pozorną. Spotykamy tu całkiem nowych bohaterów, wkraczamy w zupełnie inny świat, a jednak opierający się na podobnych schematach. Nowe dzieło Jana Komasy to film dojrzalszy i zdecydowanie lepiej dopracowany, a przy tym dużo mocniejszy. Tym razem tematem przewodnim jest internetowy hejt, hipokryzja elit i przyjemność czerpana z poniżania innych. Produkcja stawia śmiałą diagnozę współczesnego człowieka, a ta raczej nie napawa optymizmem. Co jeszcze wiemy o „Sali Samobójców. Hejter”?

wyprzedaż do 70%

„Sala samobójców. Hejter”, czyli nowy film Jana Komasy

Najnowszy film Jana Komasy to kolejna produkcja zaangażowana społecznie. Główny bohater, Tomek Giemza, jest młodym i bardzo ambitnym chłopakiem, marzącym o awansie społecznym. Poznajemy go w chwili, gdy oskarżony o plagiat zostaje wyrzucony z wydziału prawa. Po tym niepowodzeniu chłopak próbuje udowodnić sobie i innym, że jedno potknięcie nie może przekreślić jego przyszłości. A jednak pod wpływem wyszydzania przez zamożniejszych znajomych, odrzucenia przez dziewczynę i poczucia niższości z powodu swojego pochodzenia, Tomek staje się bezwzględnym karierowiczem, który po trupach toruje sobie drogę na społeczne wyżyny.

Gdy Tomek dostaje pracę w firmie zajmującej się czarnym PR-em, okazuje się, że niegdyś wrażliwy i błyskotliwy chłopak z prowincji nie cofnie się przed niczym, by zdobyć uznanie. Za pomocą internetowej manipulacji i fake newsów próbuje zrujnować karierę fitnessowej blogerki, a potem zniszczyć autorytet kandydata na prezydenta Warszawy. A wszystko po to, by zyskać w oczach znajomych i ugruntować swoją pozycję pośród tak zwanych wyższych sfer.

Obsada filmu „Sala samobójców. Hejter”

Trzeba przyznać, że Jankowi Komasie nie brakuje nosa do młodych talentów. Bartosz Bielenia, którego poznaliśmy dzięki roli w „Bożym Ciele”, okazał się wielkim aktorskim objawieniem, a Macieł Musiałowski wcielający w rolę Hejtera to kolejny znakomity wybór reżysera. W postaci Tomka czuje się jak ryba w wodzie, jest autentyczny, naturalny i przekonujący. Wydaje się, że lawirowanie po zmiennych stanach emocjonalnych swojego bohatera nie sprawia mu najmniejszych trudności. Duże wrażenie robi jego twarz, którą znakomicie oddaje cynizm postaci, targającą nią złość i niezaspokojoną ambicję.

W pozostałych rolach zobaczymy niezrównaną Danutę Stenkę i znakomitego Jacka Komasę, którzy świetnie radzą sobie z rolami wpływowych inteligentów. Na ekranie pojawiają się również Agata Kulesza oraz Maciej Stuhr, a także Vanessa Aleksander i Julia Wieniawa.

„Sala samobójców. Hejter.” – pierwsze recenzje filmu

W swoim filmie Komasa nie pokazuje może niczego odkrywczego, ale wizja namalowanego przez niego świata przeraża. Głównym bohaterem nowej „Sali Samobójców” jest młody chłopak u progu dorosłego życia, ale nie jest to typowy film dla nastolatków. Jego losy pokazują jak łatwo wzniecić w internecie agresję i niechęć do kogoś wyłącznie za pomocą internetowych sztuczek. W produkcji pojawia się także motyw elit, które tak naprawdę niewiele wiedzą o tym, co dzieje się dokoła. Problemem są ich nieczyste intencje, hipokryzja i brak realnego zaangażowania w życie społeczne.

Lekkim nadużyciem wydaje się jednak reklamowanie „Hejetra”, jako kontynuacji „Sali Samobójców” z 2011 roku. Być może to tylko chwyt marketingowy, bo odniesień do pierwowzoru jest raczej niewiele. Obie części łączą jedynie animacje, będące synonimem wirtualnego świata, do którego uciekają bohaterowie. W porównaniu do produkcji z 2011 roku są one jednak bardziej dopracowane i przemyślane. Pojawia się także postać Beaty Santorskiej, która okazuje się matką Dominika.

Dlaczego wato pójść do kina?

Kontynuacja „Sali Samobójców” być może nie powtórzy sukcesu, jakie odniosło „Boże Ciało”, ale pierwsze recenzje po premierze były dość przychylne. Pojawiły się nawet głosy porównujące nowy film Komasy do „Jokera” oraz oscarowego „Parasite”. Bez wątpienia przemiana, jaką przechodzi główny bohater, wzbudza podobny niepokój. Reżyser bardzo zręcznie nakreślił portret młodego człowieka z piętnem prowincji, dążącego do społecznego awansu i udowodnienia swojej wartości. Odtrącenie przez wpływowych znajomych, a przede wszystkim przez ich piękną córkę, wywołuje w nim pragnienie zemsty i stopniowo wypala wszelkie pokłady moralności. A zatem porównania do „Jokera” nie są całkiem przesadzone. Film warto więc zobaczyć chociażby ze względu na znakomitą rolę Macieja Musiałowskiego, który na ekranie robi znakomitą robotę.

Lubisz kino dla widzów o mocnych nerwach? Sprawdź, jakie horrory na Netflix warto zobaczyć!