Na rynku powstaje coraz więcej marek streetwearowych, a styl ten cieszy się wciąż rosnącą popularnością. Mimo to nadal istnieją problemy ze zdefiniowaniem, czym tak naprawdę jest ten sposób ubierania się. O co tak naprawdę chodzi w streetwearze?
Streetwear – moda z brakiem definicji
Zasady streetwearu są dokładnie nieokreślone i można powiedzieć, że nikt nie wie do końca, czym w gruncie rzeczy jest ten nurt w modzie. Najprościej jest go określić modą ulicy: niezobowiązującym, luźnym stylem, na który każdy może sobie pozwolić.
Jego powstanie zawdzięczamy subkulturom lat 80. (takim jak choćby punk), które lubiły samodzielnie tworzyć własne ubrania. Dziś styl ten utożsamiany jest z hip-hopową estetyką: duże t-shirty, luźne spodnie i bluzy z kapturem to esencja streetwearu naszych czasów.
Luz w streetwearowym stylu
W streetwearze może chodzić o wyluzowany look, ale nie chcemy przy tym wyglądać niechlujnie. Sęk nie leży w tym, by wyciągnąć szereg przypadkowych rzeczy z szafy, ale by dobrać do siebie każdy element garderoby.
Moda uliczna lubuje się w stonowanych kolorach – polecamy klasyczne czernie i szarości oraz, królujący w sezonie jesień-zima, odcień moro. W streetwearze chodzi przede wszystkim o to, aby modę połączyć z wygodą. Załóż więc wygodne joggery, bluzę z kapturem, ciepłą kurtkę w ciemniejszym odcieniu, a na pewno spodobasz się ulicy.
Kamizelka puchowa to doskonały wynalazek, który świetnie sprawdzi się podczas pierwszych mrozów. Kiedy temperatura za oknem nie zwiastuje jeszcze arktycznej zimy, a mimo to jest za chłodno na lekką, jesienną kurtkę, pikowany bezrękawnik będzie najlepszym rozwiązaniem.
Pikowana kamizelka to sprawdzony, jesienny dodatek 2w1. Nie dość, że wyjątkowo modny, to jeszcze nad wyraz praktyczny. Jest idealny na nieprzewidywalną pogodę, kiedy w godzinach porannych straszy mrozem, a po południu zza chmur wychodzi słońce. W takim przypadku zamiast wyciągać z szafy najcięższy zimowy arsenał, dobrze postawić na puchowy bezrękawnik.
Modna pikowana kamizelka
Co w tym sezonie jest w trendach? Tu nadal króluje tradycyjna forma, czyli klasyczny krój i przeszycia. Bezrękawnik ma jednak przyciągać kolorem i dodatkami. Często więc awansuje do najważniejszego elementu stylizacji. Żywe kolory i takie urozmaicenia, jak wstawki innych materiałów czy kaptur z odpinanym futerkiem to coś, na co powinieneś teraz zwrócić uwagę.
Jesienna stylizacja z puchowym bezrękawnikiem
Jak nosić pikowaną kamizelkę? Dzisiaj stawiamy na casualowy, odważny look. Z tego powodu wybraliśmy granatowy bezrękawnik z „miśkiem” przy kapturze. Do tego prawdziwy hit, czyli longsleeve z kolorowymi aplikacjami i ciemne, dresowe joggery. Na dole klasyka, to jest czarne sneakersy. Niby prosto, niezobowiązująco, a jak stylowo!
O sneakersach jest głośno od dłuższego czasu. Jeszcze żadne buty nie były chyba tak uniwersalne. Nadają się przecież nie tylko do sportowych, codziennych, ale i bardziej formalnych stylizacji. Niektórzy nie wyobrażają sobie nawet garnituru bez tego modnego dodatku. Dzisiaj w nowej, błyszczącej odsłonie.
Myślałeś, że już niczym Cię nie zaskoczą? W końcu sneakersy od kilkunastu miesięcy zostały już odmienione przez wszystkie przypadki. Czarne, kolorowe, białe, niskie i wysokie. Sneakersy to dzisiaj dodatek numer jeden. Teraz pozazdrościły błysku bardziej formalnym trzewikom. Oczywiście nie namawiamy do pastowania swoich butów sportowych. Zamiast tego radzimy postawić na lakierowane sneakersy.
Lakierowane sneakersy, czyli błyszczący casual
Zamiast rozpisywać się nad ich budową czy przeznaczeniem, zwrócimy uwagę na ich podstawą cechę, czyli połysk. To właśnie tym wyróżniają się od tradycyjnych butów sportowych. Dzięki temu stanowią naprawdę charakterystyczny, oryginalny dodatek. Jeśli chcesz w jakiś sposób ożywić swoją stylówę, postaw właśnie na nie! Dzięki takim butom nawet czarny total look nabierze koloru.
Stylizacja na błysk
Z czym łączyć lakierowane sneakersy? Tu (prawie) pełna dowolność. Jak zwykle radzimy umiar. Mężczyzna to nie bombka choinkowa ani tym bardziej kobieta, która może zdecydować się na połyskującą sukienkę, oko i jeszcze błyszczyk na ustach. U faceta sprawdzi się za to stonowany zestaw, który doskonale podkręci lakierowany sneakers. Wtedy nawet ubrany cały na szaro, z pewnością zwrócisz na siebie niejedno spojrzenie. Zapytasz, jaki kolor wybrać? Białe, czarne czy czerwone – bez względu na kolor, muszą się świecić! :).
Czy elektryczne samochody to nowa moda czy tylko krótkotrwały trend, który nie ma szans zagościć u nas na dłużej? Jaka jest ich historia i jak rysuje się ich przyszłość? Sprawdź, dlaczego samochód elektryczny może uratować Ci życie.
Nie tak dawno temu we wszystkich mediach było głośno o mężczyźnie, którego uratował… jego samochód. Nie byle jaki samochód, bo elektryczny. Dzisiaj o tym, jak Tesla ratuje przed śmiercią i czy moda na elektryczne pojazdy ma szansę przyjąć się nad Wisłą.
Umiesz liczyć, licz na siebie (i swoje auto)
Do niecodziennej sytuacji doszło niedawno w Stanach Zjednoczonych. 37-letni mieszkaniec Springfield, podczas samotnej podróży przez amerykańską autostradę, poczuł silny ból w klatce piersiowej. Jak to zwykle bywa, jak trwoga, to do żony. Facet próbował więc skontaktować się z drugą połówką i uzyskać od niej pomóc. Niestety, nie był już w stanie przekazać jej, jak bardzo się źle czuje.
Kiedy kobieta zawiedzie, zawsze możesz liczyć na swój samochód (o ile ten został wyprodukowany w fabryce Tesli :)). Tak też stało się tym razem. Kiedy z mężczyzną było już naprawdę źle, auto przejęło kontrolę i włączyło funkcję autopilota, który zawiózł chorego do najbliższego szpitala. Tam okazało się, że mężczyzna doznał zatoru płucnego i gdyby nie szybka reakcja… samochodu, mógłby już nie żyć.
Nie zawsze genialny autopilot Tesli
Tryb autopilota w samochodach Tesli został zaprojektowany po to, by pomóc uniknąć kolizji. Wbrew pozorom, nie pozwala na całkowitą autonomizację jazdy, jednak sprawia, że samochód może sam zwalniać, przyspieszać czy panować nad kierownicą. Oczywiście wszystko w warunkach jazdy zbliżonych do tych charakterystycznych dla autostrady. Tak było w przypadku wspomnianego szczęśliwca ze Stanów.
Wydaje się być idealnym rozwiązaniem? Nie dla wszystkich. Jeszcze bowiem nie umilkły echa równie głośnej sytuacji, której głównym bohaterem był autopilot. Wtedy był on jednak raczej czarnym charakterem. W połowie tego roku Tesla przeżyła dość znamienny spadek zaufania po tym, jak za sprawą autopilota doszło do śmiertelnego wypadku. Co prawda, pechowy kierowca miał podobno czytać za kierownicą Harry’ego Potter’a…
Kurs prawa jazdy i… autopilota
Niemniej jednak, od tego czasu firma dopracowała technologię. Biorąc pod uwagę wyżej opisaną sytuację, mamy wrażenie, że poradziła sobie z tym zadaniem całkiem dobrze. O tym, jak nie korzystać z funkcji autopilota, w poniższym filmiku (oczywiście z przymrużeniem oka :)).
Kiedy tak naprawdę samochody elektryczne „zawojowały” rynek motoryzacyjny? Jeśli myślisz, że ich historia sięga co najwyżej ostatniej dekady, góra dwóch, jesteś w błędzie. Silniki elektryczne były bowiem wykorzystywane już we wczesnych latach motoryzacji. Jako pierwszy, powstał nawet samochód nie z silnikiem spalinowym, a elektrycznym.
W 1881 roku za sprawą pewnego Francuza pojawił się pojazd napędzany prądem, który rozpędzał się do zawrotnych 12 km/h. Co ciekawe, do 1900 roku rekord prędkości należał właśnie do jednego z elektrycznych samochodów. Niemniej jednak, ich znaczenie z roku na rok malało. Tak było do 1990 roku, kiedy z powodu licznych kryzysów paliwowych, eksperci z General Motors postanowili powrócić do koncepcji pojazdów na prąd.
Niewiele później do produkcji trafił nawet General Motors EV1, czyli pierwszy elektryczny samochód z prawdziwego zdarzenia. Niestety ten model, jak i inne późniejsze, popadły w zapomnienie. Być może spowodowało to lobby paliwowe? Kto wie. Wiadome jest jednak, że na nowo powrócił ten temat dopiero na początku XXI wieku i to za sprawą amerykańskiej firmy Tesla Motors.
auta przyszłości?
Dzisiaj auta na prąd są coraz bardziej popularne. Niestety samochód to nie wszystko. Niezbędna jest także cała infrastruktura umożliwiająca ładowanie tych pojazdów. Na świecie i w Zachodniej Europie jak grzyby po deszczu powstają nowe stacje, w których można naładować (i to za darmo!) baterie swojego samochodu. Póki co Polska pozostaje wierna tradycyjnym źródłom napędu.
Inną barierą jest oczywiście cena. Elektryczne samochody potrafią kosztować nawet kilkaset tysięcy. Mimo to możemy być pewni prawdziwej rewolucji w branży motoryzacyjnej. Być może już za dwie dekady wszyscy będziemy się poruszać ekologicznymi samochodami. A Ty, co sądzisz na ten temat? Czy moda na samochody elektryczne ma szansę się przyjąć w Polsce?
Żeby nie było, że cudze chwalimy, swego nie znamy. Odsyłamy więc też do wpisu na temat nie elektrycznej, ale kultowej polskiej maszyny, czyli Poloneza. Czy wiedziałeś, że ma szansę powrócić na polskie drogi?
Najnowsze komentarze