fbpx Przeskocz do głównej zawartości.
brak zdjęcia

Jakich kolorów ubrań lepiej nie łączyć?

By Lekcja casualu Brak komentarzy

koło kolorów

Zwykle mówimy Ci, które kolorystyczne kompozycje są najlepsze. Dzisiaj podejdziemy do tematu od drugiej strony i podamy kilka przykładów związków barw, które z zasady są raczej toksyczne i lepiej ich unikać. Ciekaw, które to?

Słyszałeś kiedyś o kole kolorów? Jeśli nie, czas nadrobić zaległości. Jest to określony zestaw barw, począwszy od tych podstawowych, w skład których wchodzi czerwień, żółć i niebieski, kończąc na ich pochodnych, które jak nazwa wskazuje są wynikiem wymieszania trzech pierwszych. Do tego kolory bliskoznaczne, czyli różne odcienie wszystkich powyższych. Co ciekawe, koło kolorów z rysunku na górze zostało zrobione w 1708 roku!

Ale btw – do czego przyda się ta wiedza? Warto pamiętać, że zawsze dobrym rozwiązaniem będzie łączenie dwóch kolorów leżących po przeciwnej stronie koła czy dwóch podstawowych z ich pochodnym.

 

Jakich połączeń kolorów się wystrzegać?

No dobra, przejdźmy do rzeczy. Czego unikać? Zwłaszcza zestawu składającego się z kilku kontrastowych kolorów, no chyba, że chcesz zafundować ból oczu wszystkim w swoim otoczeniu. Nienajlepszym wyborem będą także połączenia kilku bliskoznacznych kolorów znajdujących się po przeciwnej stronie koła. Przykłady? Róże z seledynami, jasne błękity czy jaskrawe fiolety z żółciami. Generalnie kolorów, które leżą na przeciwko siebie w kole barw.

Oczywiście, nam facetom noszenie różowego czy fioletowego generalnie rzadko wpada do głowy (u mnie w szafie najwięcej czerni, bieli i szarości – u Was też?), a co dopiero łączenie ich ze sobą, ale różne pomysły człowiekowi mogą przyjść do głowy… no więc ostrzegamy.

 

Koło kolorów wyrocznią mody casual?

Oczywiście nie ma takiej zasady, której nie można by złamać. Należy także pamiętać, że to wiedza czysta teoretyczna – wszystko zależy od odcieni konkretnych kolorów i tego, jak dużo masz na sobie tych niebezpiecznych połączeń. Poza tym, styl casual pozostawia o wiele więcej swobody kolorystycznej niż styl formalny, zatem… bez przesady.

zobacz w sklepie


Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons

brak zdjęcia

Strefa Workout: pierwszy raz na siłowni

By Męskie tematy 2 komentarze

547945

Stało się! Podniosłeś się z kanapy i zrobiłeś pierwszy krok w stronę doskonałej formy i wysportowanej sylwetki: postanowiłeś, że zaczniesz ćwiczyć na siłowni. Wszystko fajnie, ale… co teraz? Od czego zacząć? Co robić? Bez paniki, Jakub Kucner, trener personalny, odpowie na wszystkie nurtujące cię pytania!

 

Siłownia: wizyta pierwsza

Karnet w ręku, dres wciągnięty na cztery litery – co dalej? Pytamy naszego eksperta, Kubę Kucnera – finalistę konkursu Mister Polski 2015, na co dzień trenera personalnego – o kilka wskazówek dla tych, którzy właśnie kupili swój pierwszy karnet na siłkę.

Jakub Kucner1Pierwsza sprawa: to bardzo dobrze, że chcesz zacząć ćwiczyć 🙂 Natomiast, jeżeli chodzi o rady i wskazówki, to bardzo ważne jest, abyś na pierwszy trening, tzw. wprowadzający, umówił się z trenerem. W prawie każdym klubie fitness  jest taka możliwość i jest to darmowe. Jest to konieczne w celu pokazania Ci, jak działa siłownia, jakie sprzęty są dostępne, do czego służą i jak się na nich ćwiczy. Oczywiście, jest to tylko spotkanie wprowadzające i nie jesteś w stanie na nim uzyskać wszystkich potrzebnych informacji, ale jest to ważne ze względu na Twoje zdrowie i bezpieczeństwo.

 

Pierwszy raz na siłce: z trenerem czy bez?

Wielu z nas uważa, że wystarczy, ze wejdzie na siłkę, to od drzwi pewnie rozejrzy się po znajdującym się w sali sprzęcie i od razu zabierze się za ćwiczenia. Skąd ta wiedza? Jak to skąd? Z sieci! Tacy „znawcy” nie uznają pomocy kogokolwiek, a wsparcie trenera uważają za coś wstydliwego. Znów zapytaliśmy Kubę o jego zdanie na ten temat:

Jakub Kucner1Bardzo dobrze by było, abyś umówił się z trenerem chociaż na kilka treningów, aby pozyskać wstępną wiedzę, jak ćwiczyć. Nawet jeżeli oglądałeś mnóstwo filmików oraz czytałeś prasę na temat tego jak ćwiczyć itd. to nie jesteś w stanie odpowiednio tego robić bez wcześniejszego poprowadzenia podczas zetknięcia z ciężarem czy danym ćwiczeniem osobiście.

 

Konieczność konsultacji z trenerem to kwestia niezbędna również według Filipa Włocha, którego nie muszę już Wam chyba przedstawiać 🙂

Filip Włoch - Strefa WorkoutPrzygodę z siłownią zacznij od konsultacji z trenerem personalnym bądź instruktorem. Dzięki niemu o wiele szybciej zrealizujesz swoje cele oraz nie będziesz narażony na chociażby urazy wynikające z nieprawidłowej techniki ćwiczeń lub po prostu niewiedzy.

 

Jak przygotować się do ćwiczeń na siłowni?

O czym należy pamiętać przed rozpoczęciem treningu? Na co zwrócić szczególną uwagę. O tym, jak powinien wyglądać strój trenującego oraz co jeszcze przyda się na starcie opowiada Jakub:

Jakub Kucner1Na pewno powinieneś także zakupić odpowiedni strój do ćwiczeń oraz bardzo ważne odpowiednie obuwie, które będzie wygodne, bezpieczne i zdrowe dla Twoich nóg. Powinieneś pamiętać także o zakupieniu jakiś suplementów, które wspomogą dojście do celu, jaki sobie wyznaczyłeś. No i najważniejsze abyś wziął ze sobą zapał i entuzjazm, bo to przede wszystkim dzięki nim osiągniesz to co sobie wymarzyłeś i zaplanowałeś. Do dzieła!

Nie wiem jak Wy, ale ja czuje się zmotywowany przez Kubę! 🙂

A właśnie – pamiętacie swoją pierwszą wizytę na siłce?

Zachęcamy Was także do przeczytania pierwszego wpisu ze Strefy Workout  o tym, jak zadbać o siebie w nowym roku.

 

brak zdjęcia

Jak ocalić nadruk na bluzie i T-shircie? 3 etapy

By Lekcja casualu Brak komentarzy

bluza-z-nadrukiem-ozonee

Chyba każdy z nas ma w swojej szafie przynajmniej kilka(naście) egzemplarzy ciuchów z nadrukiem: koszulki, bluzy, dresy. Przyznaj ile z nich skończyło swój żywot podczas starcia z żelazkiem? Jak tego uniknąć? Podpowiadamy.

Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem (a raczej t-shirtem). Ja przyznaje się bez bicia, zdarzyło mi się usmażyć swoją koszulkę lub bluzę, a raczej znajdujący się na niej nadruk. Z wiekiem przybywa nam jednak doświadczenia i dzisiaj, starszy i mądrzejszy, wiem już jak odpowiednio troszczyć się o swój samochód, kobietę, no i ciuchy z nadrukami.

Etap pierwszy: pranie

Pokrótce warto pamiętać o wszystkich zasadach, o których wspominaliśmy przy okazji artykułu „Pranie po męsku„. W skrócie: zwracaj uwagę na metki i znajdujące się na nich oznaczenia, pierz na lewej stronie i to w jak najniższej temperaturze. Zaopatrz się także w proszek/płyn/kapsułki czy co tam chcesz, byle był przeznaczony do delikatnych tkanin. Unikaj także odplamiaczy, a przynajmniej przy ich użyciu omijaj nadruk i grafikę.

Etap drugi: suszenie

Lepiej nie używać mechanicznych suszarek (a mogło być tak wygodnie!), a w przypadku klasycznych metod, czyli suszenia na zewnątrz, wywrócić ubranie na lewą stronę. W przeciwnym razie grafiki mogłyby wypłowieć, a tego chyba nie chcesz, prawda?

Etap trzeci: prasowanie

Jeśli możecie pochwalić się jakimkolwiek doświadczeniem w tej dziedzinie, to pewnie wiecie, że lepiej nie prasować nadruków. Co jeśli nadruk jest na tyle duży, że idąc za tą zasadą, należałoby w ogóle odpuścić sobie tę czynność? Mamy rozwiązanie! Na pomoc przychodzi wspomniana już wyżej lewa strona ciucha albo… papier do pieczenia (spokojnie, sam na to nie wpadłem :P). To ostatnie bynajmniej nie do przyrządzenia potrawy „t-shirt z nadrukiem à la spalony”. Zamiast tego, wystarczy zabezpieczyć nadruk papierem i prasować bez ograniczeń. Zawsze możemy użyć jakiejkolwiek czystej bawełnianej szmatki – liczy się, żeby nie prasować bezpośrednio po nadruku. A dla zapominalskich ściąga, jak prasować koszulę.

zobacz w sklepie

brak zdjęcia

Lansy i bansy na studniówce – trendy 2016

By Faceci o modzie Brak komentarzy

440635

Maturzyści, jesteście już po studniówce? Przeczytajcie nasz wpis o wielkim balu z pompą i polonezem. No i koniecznie dajcie znać, jak było u Was! A kto studniówkę przeżył parę lat temu, niech dzieli się wspomnieniami… o ile coś jeszcze pamiętacie 🙂

Studniówka to zwykle pierwszy bal z pompą i nadęciem przez duże „N”, w którym przyjdzie lub przyszło Ci uczestniczyć. Z drugiej strony sztywno jest tylko na początku. Z każdą kolejną godziną robi się coraz lepsza impreza – tyle, że w gajerach.

Warto dobrze się do niej przygotować. I nie mam na myśli odpowiedniego zaopatrzenia w monopolowym – chociaż jak wiadomo, po procentach nogi same rwą się do tańca i nawet polonez nie wydaje się już tak straszny 😉

A propos tańca: mam nadzieję, że ruszacie się nie gorzej niż uczestnicy „Tańca z gwiazdami”, a już na pewno lepiej niż faceci z kabaretu Ani Mru-Mru, którego studniówkowy skecz znajdziecie poniżej.

Studniówka to jednak nie tylko tańce klasyczne. Jeśli nie wierzycie, łapcie dowód. Chłopaki ze szkoły w Wałczu swoim występem podbili z pewnością serca wszystkich kobiet na tej sali. Oglądać i uczyć się!

Dylematy licealisty, czyli w co się ubrać

Studniówka to co prawda bal, jednak dla młodych ludzi, dlatego nie ma co przesadzać ze strojem. Nie chcecie chyba po latach przeglądając zdjęcia, zastanawiać się czy ten we fraku to koleś od fizyki czy wasz kumpel z ławki. Najlepiej znaleźć złoty środek, studniówka to w końcu nie dyskoteka, dlatego dżinsy (nawet w połączeniu z marynarką) nie przejdą. Co w takim razie wybrać? Strzałem w dziesiątkę będzie garnitur bądź tzw. zestaw koordynowany z marynarką.

  1. Garnitur na długie lata

Przy jego wyborze warto poświęcić dłuższą chwilę, w końcu służyć Wam będzie nie tylko na studniówce, ale maturze i wielu innych okazjach (no, mamy nadzieję, że do ślubu sprawicie już sobie kolejny). Jaki kolor wybrać? Najlepiej klasykę, jednak w nowoczesnej formie, czyli granat, ewentualnie grafit. Ten drugi nie jest jednak już tak uniwersalny i nie każdy będzie w nim wyglądał równie dobrze. Co może się Wam wydać zaskakujące, zdecydowanie odradzamy czarne garnitury, które przypisane są jedynie do sytuacji wieczorowych. Na studniówkę czerń pasuje jak ulał, jednak na maturę już niekoniecznie.

  1. Zestaw koordynowany: na co dzień i od święta

Idealne rozwiązanie dla wszystkich luzaków chcących mimo wszystko uniknąć garnituru na studniówce. By jednak nie było zbyt casualowo, najlepiej wybrać czarną lub granatową aksamitną marynarkę. Na dół eleganckie spodnie z kantem w ciemnym kolorze. Marynarka nie sprawdzi się co prawda na egzaminach w maju, jednak daję słowo, że nie będzie tylko zbierać kurzu w szafie. Z pewnością wykorzystasz ją przy wielu innych okazjach.

  1. Marynarka to nie wszystko, czyli studniówkowe dodatki

Zacznijmy od koszuli. W tym przypadku nie ma co kombinować i silić się na oryginalność – najlepiej sprawdzi się śnieżnobiała koszula. Także na dole warto postawić na klasykę. Czarne, ewentualnie ciemnobrązowe czy bordowe proste półbuty będą najlepszym rozwiązaniem. Zapomnij o pseudoszpanerskich przeszyciach, nitach czy wydłużonych noskach. Tzw. mrówkojady może i spisują się na stopach gwiazd disco polo, jednak na pewno nie przyszłego maturzysty. Wieje nudą? Nic z tych rzeczy! Wskazane szaleństwo przy wyborze krawata, muchy, poszetki, a nawet skarpet. Dziewczyna namawia Was na dobór akcesoriów pod kolor jej sukienki? Nigdy w życiu! Facet ma być partnerem, nie dodatkiem.

Żeby wieczór był niezapomniany

Bez obaw, nie będę prawił kazań o ograniczaniu ilości lampek szampana i mieszanych pod stołem drinków. Będzie mowa o bardziej technologicznych formach utrwalania wspomnień. Dzisiaj kamerzysta to już raczej przeżytek. W tym roku i pewnie w najbliższych, które jeszcze przed nami, znajdziesz GoPro w niejednej ręce lub na głowie. Studniówkowy materiał z pierwszej ręki (a raczej głowy :)). Co jeszcze? Snapy i sesje selfie – w końcu znajomi muszą być na bieżąco. Jak wiadomo, jak selfie, to tylko z kijka. Tych większych tradycjonalistów z pewnością ucieszą foto-budki, w których zrobicie sobie zdjęcia całą ekipą i to często w perukach, przebraniach i innych akcesoriach. Po latach będzie co wspominać!

Studniówka: a jak było kiedyś?                                           

Na pewno mniej kolorowo. Zamiast restauracji i hoteli, szkolne sale gimnastyczne przystrajane bibułą przez samych uczniów. Dziewczyny w białych koszulach i ciemnych spódnicach za kolano, faceci w obowiązkowych garniturach. Chyba tylko jedno się nie zmieniło. Polonez jak był, tak i jest teraz. No, może z tą różnicą, że dzisiaj już tylko na parkiecie, nie na parkingu. Bez względu na markę, samochód to jednak dobra rzecz. Przekonali się o tym maturzyści z Suwałk, o których słyszała chyba cała Polska. Dla tych nie w temacie, filmik poniżej.