Panujące jeszcze rok temu trendy sugerowały, że zbyt widoczne logo nie jest najlepszym pomysłem. Moda – podobnie jak kobieta – zmienną jest, dlatego teraz im większe nosisz logo, tym lepiej! Ciuchy z dużymi logówkami to jeden z hitów początku tego roku. Jak sobie z nim radzić? Najlepiej wzorem gwiazd i ikon stylu!
Kiedy wybierasz bluzę czy t-shirt odstrasza Cię wielkie logo firmy czy inne wzory nawiązujące bezpośrednio do marki? Musisz zmienić podejście, gdyż ostatnimi czasy każdy element (najlepiej w rozmiarze XXL!) charakteryzujący firmę jest mile widziany. Nie ma się czego bać. Żywe reklamy są teraz w modzie!
NO LOGO, czyli jak to było wcześniej
Jeszcze całkiem niedawno, bo praktycznie przed rokiem, panowała moda na kupowanie ubrań, które nie posiadały żadnych znaków firmowych lub jedynie minimalistyczne symbole. Ideą było to, by dany ciuch w żaden sposób nie nawiązywał do znanego projektanta. W cenie było tzw. no logo (więcej na ten temat we wcześniejszym wpisie). I tu nasuwa się pytanie – dlaczego?
Ten swoisty ruch w modzie był odzwierciedleniem pewnego protestu w społeczeństwie. Rynek z roku na rok stawał się coraz bardziej przesycony reklamami. Znane postacie prezentujące markowe ubrania opatrzone wielkimi znakami firmowymi „wyskakiwały z każdej lodówki”. Jako że ludzie bywają przekorni, jak na złość zaczęli nosić ubrania, które nie miały gigantycznych logo na klacie. Co jednak najzabawniejsze, ludzie ci wcale nie zaprzestali kupować markowych ubrań. Po prostu przerzucili się na te, które nie sugerowały tak jednoznacznie swojego firmowego pochodzenia. Ot takie widzimisię.
Dlaczego wracamy do wielkiego logo?
Jak już wcześniej pisałem – moda nie lubi nudy. Można dojść do wniosku, że ludziom znowu zamarzyły się ubrania z krzykliwymi napisami i znakami firmowymi, które biją po oczach rozmiarem, czcionką i mnogością barw. Im więcej, tym lepiej! Motyw ten już jakiś czas temu pojawił się na największych wybiegach i w centrach światowej mody, gdzie możemy zaobserwować totalny szał, a może nawet kult znaków firmowych.
duże Logo – co jest na miejscu, a co jest przesadą?
Obserwując trendsetterów, można dojść do prostego wniosku – nic nie jest przesadą! Napisy firmowe i logo niejednokrotnie zakrywają wręcz całą bluzę czy koszulkę. Pojawiają się na sukienkach, spodniach, torebkach, szalach i innych dodatkach – występują nawet w formie obcasa w damskiej szpilce! Totalne szaleństwo. Logo jest wręcz elementem wyjściowym, od którego rozpoczyna się projektowanie ubrania. Są jednak pewne stałe elementy, które powtarzają się w wielu ciuchach…
Niezmienne motywy
W dzisiejszych czasach kluczowe wydaje się logo umieszczone w okolicy klatki piersiowej. Dotyczy to wręcz każdego elementu ubioru. Duży napis czy znak firmowy powinien się oczywiście wyróżniać i odznaczać na tle ubioru. Jeśli pozostałe elementy będą stonowane, zwiększone zostanie przytłaczające wrażenie, jakie będzie robić wielki napis czy znak na środku bluzy, swetra bądź kurtki. Równie popularnym sposobem na „ogranie” logo, jest umieszczenie go na klamrze paska do spodni.
Podobnie rzecz się ma w przypadku okularów, toreb oraz innych dodatków. W tym roku projektanci poszli jednak o krok dalej i w dobrym guście jest nawet… firmowy manicure! Dowód poniżej. Czy sprawdzi się w modzie męskiej? Śmiem wątpić. A tak przy okazji, odsyłam do poprzedniego wpisu dotyczącego męskiego manicure’u – oczywiście tego bardziej tradycyjnego :).
Moda na logo w show-biznesie
Łatwo się domyślić, że podobnie jak w czasach przed „NO LOGO”, gwiazdy uwielbiają nosić modne ubrania z wielkimi napisami. Celebryci starają się prześcignąć konkurencję i założyć na siebie coś bardziej krzykliwego i jeszcze bardziej rzucającego się w oczy.
O tym, jak wielki kult logo panuje, można się było przekonać na ostatnich fashion week’ach. Modele na pokazie Fendi nie tylko prezentowali ciuchy tego włoskiego domu mody, ale i jego logo wymalowane spray’em na głowach. Oby nie stało się to trendem :).