Dziś wszyscy zgodnie mówimy: Je suis Homer. Homer Simpson, czyli największy (w przenośni i dosłownie, biorąc pod uwagę jego brzuch) pączkożerca.
Wzór na ten dzień mamy niedościgniony. Oczywiście jeśli idzie o liczbę pochłanianych pączków i donutów. Bynajmniej nie namawiamy nikogo z Was do wzięcia przykładu z bohatera kreskówki również w kwestii stylówki. Jak już pewnie wiecie, w tej dziedzinie powinniście się zdać całkowicie na nas.
Cel: najeść się, a nawet przejeść, pozostawiając brzuch w ukryciu
Tego dnia wskazane jest jedynie wyróżnienie się na liście rekordów w liczbie zjedzonych pączków, na pewno nie rosnącym obwodem pasa. Oczywiście biologii nie oszukasz, niektóre rzeczy są niestety nieuniknione. Nie znaczy to jednak, że musisz być z góry skazany na łapanie z trudem oddechu w opiętej do granic możliwości koszuli czy poszukiwanie wystrzelonych ze spodni guzików.
Rozwiązaniem stylówka szyta na miarę tłustoczwartkowego króla. Wygodne szare joggersy, w których żaden kolejny pączek nie będzie problemem, a do tego dłuższy t-shirt i luźna bluza z kapturem. Z takim orężem, na pewno nie będziecie mieli sobie równych! Aha, koniecznie chwalcie się Waszymi pączkowymi rekordami i podsyłajcie swoje foty.
Witam 🙂 Dawno mnie tu u Ciebie nie było 🙂 Widzę, że jednak faceci też się przejmują brzuchem w tłusty czwartek, jak my kobiety 🙂 Proszę nie odbierać tego jako złośliwość 🙂 Tak więc na luźno i na sportowo ……Gdybym była facetem ubrałabym się tak , jak najbardziej leży mi twoja propozycja , całkiem gustownie. A ja dziś też na sportowo w babskim wydaniu i nie było widać brzucha 🙂 Pozdro 🙂
Cześć Aniu! Wiesz, pewnie nie każdy się przejmuje, ale jak to mówią „czego oko nie widzi, tego sercu nie żal” 😉
W luźnych ciuchach przynajmniej mogę zjeść tyle pączków, ile tylko w siebie „wepchnę”.
A poza tym, przecież im więcej pączków zjedzonych w Tłusty Czwartek, tym więcej szczęścia (tak mówi moja babcia).
No więc trzeba! 😀
Pozdro dla babci 🙂 Nie wiedziałem o zależności między zjedzonymi pączkami a szczęściem ale bardzo mi się podoba 🙂 Zasadniczo nie jadam pączków ale tradycję przecież trzeba kultywować ha ha ha. Zjadłam aż sześć i nic prócz tych pączków nie tknęłam. Ubrałam luźną długą bluzę , by tak jak mówisz móc sobie pozwolić na rozpustę