Przed nami pojedynek prawdziwych gigantów! Już za kilka dni podczas 47 gali KSW Mariusz Pudzianowski zmierzy się z Szymonem Kołeckim. Obaj przekonani są o swojej sile, ale który z nich tak naprawdę ma szansę odnieść zwycięstwo?
Pudzianowski kontra Kołecki – kto ma szansę na wygraną?
47 Gala KSW zbliża się wielkimi krokami, a razem z nią pojedynek, na który wszyscy czekamy. Najsilniejszy człowiek świata Mariusz Pudzianowski zmierzy się Szymonem Kołeckiem, mistrzem olimpijskim w podnoszeniu ciężarów. Obaj są doświadczonymi zawodnikami z wieloma imponującymi zwycięstwami na koncie. Pudzian debiutował podczas 12 gali KSW i od tamtego czasu pokonał Boba Sappa, Oliego Thompsona oraz Pawła Nastułę. Choć ta lista dokonań jest imponująca, to w żadnym wypadku nie przesądza jeszcze o wyniku nadchodzącej walki.
Szymon Kołecki to godny przeciwnik Pudziana. W klatce debiutował w 2017 roku, a przez ostatnie dwa lata odniósł tylko jedną porażkę. Wygrane pojedynki kończył zaś nokautami i to już w pierwszej rundzie walki. Czy poradzi sobie z byłym strongmenem? Zdaniem ekspertów kluczowa do zwycięzstwa będzie kondycja zawodników. Na razie obaj ciężko trenują i wyciskają siódme poty na siłowni. Któremu z nich się to opłaci?
Pociągają Cię klimaty MMA? Poczytaj o filmie Underdog, prawdziwej gratce dla fanów tego sportu.
47 gala KSW odbędzie się już 23 marca, w łódzkiej Atlas Arenie. KSW 47 obejrzymy na żywo w systemie PPV. To oznacza, że dostęp do transmisji będzie płatny. Galę możemy obejrzeć w TV lub online, na stronie ipla.tv albo kswtv.com. Szykują się wielkie emocje!
Czerń to kolor od zawsze kojarzący się z dobrym stylem i elegancją. Na czarno ubierają się najwięksi przedstawiciele świata mody, projektanci, modelki, a także gwiazdy i celebryci. Co takiego ma w sobie stylówka all black i czy rzeczywiście jest taka modna?
Wielką ambasadorką czerni była Coco Chanel. Ikona świata mody zwykła mawiać, że czerń jest wieczna i doskonała, a ludziom tak trudno się jej oprzeć, bo symbolizuje władzę, seks i pieniądze, a więc to, co wszyscy kochamy. Chyba trudno się z tym kłócić.
Dlaczego lubimy ubierać się na czarno?
Czarne ubrania są uniwersalne i ponadczasowe, więc świetnie sprawdzą się na każdą okazję i porę roku. Nieważne czy idziemy do pracy, kina lub teatru – czerń zawsze będzie dobrym i bezpiecznym wyborem.
Kolor ten stanowi także doskonałe tło dla innych barw, dzięki czemu czarne ubrania łatwo zestawiać z innymi. Jeśli więc nie mamy pomysłu, co na siebie włożyć, to z pomocą przychodzi czerń, która wygląda dobrze zarówno w stylizacjach sportowych, jak i rockowych czy casualowych. Czerń zawsze doda nam trochę elegancji, bo kojarzy się dobrym stylem, czymś tajemniczym i nieosiągalnym. Co więcej, ubierając się na czarno, możemy optycznie wyszczuplić naszą sylwetkę i zamaskować niedoskonałości.
Czerń stała się jednym z symboli high fashion. Fakt, że sięgają po nią najwięksi projektanci, modelki i gwiazdy tylko dodaje jej uroku. Co ciekawe, badania przeprowadzone przez jeden z brytyjskich sklepów wykazały, że czerń utożsamiana jest z większą pewnością siebie i zaufaniem. Ludzie ubierający się na czarno robią lepsze wrażenie na innych, uchodzą za bardziej atrakcyjnych, godnych zaufania i lubianych. Stylówka all black może dodać nam odwagi, sprawić, że szybciej zjednamy sobie innych ludzi lub zapadniemy im w pamięć na dłużej. Taka stylizacja może więc być idealna na randkę lub spotkanie z kimś, na kim chcemy zrobić dobre wrażenie.
Nawet jeśli jesteś singlem od lat to i na Ciebie przyjdzie kiedyś pora. Związek czeka Cię prędzej czy później. O związkach od dłuższego czasu piszą faceci na swoich blogach. Czy jednak warto je czytać? Zobacz, czego możesz się spodziewać po najpopularniejszych blogach poruszających tematykę relacji damsko-męskich.
Męskie blogi o związkach to prawdziwa karuzela. Czasem jest to karuzela śmiechu, czasem robi się nieco bardziej poważnie i merytorycznie. Ale raczej radzimy do nich podchodzić z dystansem. Przyjrzyjmy się zatem najpopularniejszym blogom z tej kategorii.
Piotr C. napisał takie bestsellery jak: „Pokolenie Ikea”, „Brud”, a niedawno pojawiły się jego dwie najnowsze pozycje – „To o nas” oraz poradnik „Związki – instrukcja obsługi”. Piotrek urósł niemalże do rangi wyroczni, znającej odpowiedzi na fundamentalne pytania związane z randkowaniem, seksem itp. Czytelnicy i czytelniczki często się go radzą, pod wpisami roi się od komentarzy, a sam autor stara się jak może, żeby zagubionym owieczkom pomóc. Jak mu to wychodzi? No cóż, wszystko kręci się wokół korpożycia, seksu, wina, jeszcze raz seksu, no i tego, że faceci nie są tacy jak kiedyś i tego typu tam podobne bajanie.
Blog o związkach Michała Szatiło zdecydowanie wyróżnia się na tle innych stron tego typu. Michał na nikogo nie pozuje, nie udaje Casanovy, nikogo nie zgrywa, a do tego całkiem mądrze gada. Widać, że ma konkretne doświadczenie życiowe i umie je klarownie przelać na papier. Jeśli mielibyśmy polecić coś do poczytania na temat związków i relacji międzyludzkich, to właśnie blog Volantification.
Kacper Ożóg pisze o seksie, kobietach, trochę o życiu, o związkach też pisze, na blogu znajdziemy też symboliczny kącik kulturalny. Jak z tym pisaniem mu idzie? Raz wychodzi to lepiej raz gorzej. Na pewno fajne jest to, że nie udaje eksperta w każdej dziedzinie, tylko oddaje np. głos kobietom.
Miało być szczerze, ale wychodzi kiczowato i stereotypowo. Trochę memów poprawiających facetom samopoczucie, czasem zdarzy się nawet jakiś w miarę wartościowy artykuł, ale żeby ten blog się jakoś specjalnie wyróżniał na tle innych, to raczej nie bardzo…
Blog został dwukrotnie wyróżniony w plebiscycie na Męski Blog Roku organizowanym przez popularny magazyn Men’s Health. Niejaki Pan Kobus pisze całkiem z sensem. Widać u niego nie do końca udane poetyckie zapędy, które radzilibyśmy na jego miejscu sobie darować. Czasem się trochę zagalopuje w ocenie tego i tamtego, ale poczytać w sumie można.
Na blogu znajdziesz typowo „męskie” klimaty. Sam autor Tomasz Saweczko twierdzi, że zaczął pisać dla siebie, chciał się nieco doedukować oraz wypełnić lukę w internecie między blogami o cyckach i furach. Związki to nie jedyna domena tego bloga, ale w końcu, ile można pisać o jednym i tym samym?
Zastanawiałeś się kiedyś, czy przycisk na przejściu dla pieszych naprawdę działa? Jeśli tak, to Twoje wątpliwości są całkiem słuszne, bo okazuje się, że świat jest pełen fikcyjnych przycisków. Ich naciśnięcie nie daje absolutnie żadnego efektu, no może poza jednym… O co chodzi z przyciskami placebo?
Przycisk w windzie i inne przyciski placebo
Już od dawna wiadomo, że w samym Nowym Jorku działa jedynie około stu przycisków z blisko tysiąca zainstalowanych na skrzyżowaniach. Podobnie jest w wielu innych miastach Ameryki i Europy, a ich władze już dawno przestały temu zaprzeczać. Mimo to przyciski-atrapy wciąż znajdują się przy przejściach dla pieszych. Dlaczego?
Z tego samego powodu, dla którego w windach wciąż instaluje się przyciski zamykania i otwierania drzwi, a w biurach termostaty, rzekomo odpowiadające za zmianę temperatury w pomieszczeniu. Bo choć przyciski placebo nie mają absolutnie żadnego wpływu na urządzenia, którymi teoretycznie sterują, to dają nam coś, co wszyscy lubimy najbardziej – poczucie kontroli.
Przycisk na przejściu dla pieszych, czyli iluzja władzy
Naciśnięcie przycisku w windzie czy na przejściu dla pieszych daje nam miłe poczucie władzy i kontroli nad sytuacją. Sprawia, że nie czujemy się bierni ani sterowani przez jakiś niezależny mechanizm. To my jesteśmy panami sytuacji, naciskamy magiczny guzik i sprawiamy, że zapala się zielone światło. Jeśli nie osiągniemy oczekiwanego efektu natychmiast, wystarczy, że wciśniemy guzik jeszcze jakieś pięćdziesiąt razy, a wtedy światło zapali się na pewno. 😉
Mając takie złudne poczucie sprawczości, zwykle cierpliwie czekamy na zmianę sygnalizacji, a w windzie czujemy się pewniej, sądząc, że drzwi otworzą się natychmiast, gdy tylko tego zechcemy. Przyciski placebo działają więc podobnie jak znane w medycynie pigułki – poprawiają nasze samopoczucie.
Najnowsze komentarze