Błagania przepełnionych nostalgią fanów technologii w końcu się opłaciły. Mający opinię niezniszczalnego, telefon sprzed lat powraca na rynek. Nokia 3310, niektórym znana już tylko z  memów, będzie znów dostępna w sprzedaży.

Fenomen Nokii 3310

Nokia 3310, zanim stała się bohaterem internetowych żartów, była jednym z najczęściej spotykanych telefonów wczesnych lat dwutysięcznych. Był to telefon nie tylko dostępny w stosunkowo dobrej cenie, ale też, jak na tamte czasy, dobry jakościowo.

Korzystały z niego zarówno dzieciaki w podstawówce, jak i ich rodzice. Nokia 3310 jeśli już się psuła, to bardzo rzadko, wykonywała podstawowe funkcje telefonu i miała wbudowane kilka gier. Słowem – miała wszystko, czego można było oczekiwać od komórki w tamtych czasach.

Niezniszczalny telefon?

Dziś Nokia 3310 stała się bohaterem memów internetowych przywołujących nostalgię za kultowym telefonem. Jak to się stało? Cóż, dobrze wiemy, jak mało trzeba, żeby rozbić wyświetlacz smartfona. Choć Nokia 3310 nie miała nawet ułamka funkcji, jakie posiadają dzisiejsze telefony, to upadek na podłogę nawet by jej nie zarysował. Była bowiem zdecydowanie bardziej wytrzymała niż dość „delikatny” Iphone. W ten sposób właśnie Nokia zyskała sobie miano niezniszczalnego telefonu.

Skoro mowa o wciąż aktualnych trendach rodem z lat 90., polecamy sprawdzić, co piszemy na temat ubrań z naszywkami.

Nowa Nokia 3310 – czy dorówna oryginałowi?

Wiele osób z uśmiechem na twarzy wspominało starą Nokię i coraz częściej pojawiały się prośby o to, by przywrócić kultowy model na rynek. Firma HMD Global odpowiedziała na liczne, tęskne prośby miłośników komórki i zaprezentowała jej nową, odświeżoną odsłonę. Trzeba przyznać, że robi ona wrażenie.

Nowa wersja nie została wyposażona w żadne z funkcji, jakie znamy ze współczesnych smartfonów, wygląda też nieco inaczej od oryginału. Pamięć liczona jest w megabajtach, ale będzie można ją rozszerzyć kartą SD. Postarano się też, by nowa wersja klasyka miała prawdziwie „niezniszczalną” baterię. Po jednym naładowaniu ma ona wytrzymać aż miesiąc, jeśli tylko pozostawimy telefon w stanie czuwania. Telefon posiada też aparat, radio oraz odtwarzacz MP3.

Zobaczcie sami, jak ma wyglądać nowa Nokia 3310:

[su_youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=wXBohfhBMJI”][su_youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=7sHDTwln67c” responsive=”no”]https://www.youtube.com/watch?v=wxKA9be_3Gk[/su_youtube]

Oszukiwanie na diecie nie jest niczym nowym i prawdopodobnie każdy, kto choć raz w życiu starał się zrzucić zbędne kilogramy wie, że pokusy czyhają wszędzie i nie zawsze łatwo się im oprzeć. Czy warto zatem pozwolić sobie na cheat day na diecie i czy nie przeszkodzi nam on w osiągnięciu rezultatów? 

Cheat meal day – na czym polega?

Cheat day na diecie to innymi słowy dzień, w którym zapominamy o zasadach i pozwalamy sobie na jedzenie tego, na co tylko mamy ochotę. Celem jest przede wszystkim odstresowanie się i możliwość relaksu przy niekiedy frustrującej nas diecie. Istnieją dwa sposoby, w jaki można patrzeć na cheat day: albo przez cały dzień sobie folgujemy, a potem wracamy do normalnego trybu diety, albo pozwalamy sobie na trochę szaleństwa, ale tylko do określonej liczby kalorii. Wybór należy tak naprawdę do nas i zależy od tego, jak rygorystycznie podchodzimy do cheat day diety.

Cheat meal, czyli oszukiwany posiłek                                                          

Cheat meal, z kolei, polega po prostu na pozwoleniu sobie na jeden oszukiwany posiłek. Może to być co tylko chcemy, wliczając w to tak nieprzyjazne diecie słodycze. Cel jest dokładnie taki sam jak w przypadku cheat day – mamy się zrelaksować i choć przez chwilę nie myśleć o kilogramach. Zaleca się jednak, by metodę tę stosować kilka tygodni po przejściu na dietę, by organizm zdążył się przyzwyczaić do odchudzania, a odzwyczaił choćby od wcześniej wspomnianych słodkości.

Cheat meal czy cheat day – co wybrać?

Cheat day to porządna redukcja stresu, jako że przez cały dzień możemy robić, co nam się podoba (w zależności też od tego, jaką wersję tej metody wybierzemy). Jednak cheat meal, jako że jest to tylko jeden posiłek, może pozwolić nam na większą samokontrolę podczas diety. Wszystko zależy też od tego, jakie efekty mamy zamiar osiągnąć. Przykładowo cheat meal na masie jest często nawet wskazany, jeśli tylko nie praktykuje się go zbyt często.

O opinię na temat oszukiwania na diecie zapytaliśmy też mistera Polski, Jana Dratwickiego:

Ozonee: Co sądzisz na temat tzw. cheat meal? Czy to ma sens? Jak często można po niego sięgać i jak często Ty to robisz?

Jan Dratwicki: Osobiście stosowałem cheat meale jedynie w końcowej fazie redukcji przed zawodami. W trakcie masy jem wszystko, na co mam ochotę i zależnie od potrzeb modyfikuję dietę, tak aby kaloryczność i makroskładniki się zgadzały. Jest to tzw. dieta jedz co chcesz, znana też pod nazwą IIFYM (if it fit your matros).

Opinie na temat folgowania sobie podczas zrzucania kilogramów są zdecydowanie podzielone i nie brakuje także dietetyków, którzy nie pozwolą sobie na żadne negocjacje i powiedzą stanowcze „nie!” wszelkim oszustwom. Większość jednak wie, że w diecie, jak w życiu – czasem trzeba sobie pozwolić na relaks.

Skorzystasz z rady Jana Dratwickiego, czy może będziesz się twardo trzymał diety? Zachęcamy też do odwiedzenia naszego artykułu, w którym przyglądamy się bliżej stylizacji mistera Polski.