fbpx Przeskocz do głównej zawartości.

Koszulka polo – klasyka z Europy

By Lekcja casualu 4 komentarze

Rene_Lacoste-1922

Pewnie część z Was zastanawia się, skąd w dzisiejszym wpisie o polówkach wzięło się zdjęcie pana w szaliczku, marynarce i – jakby tego było mało – z rakietą tenisową w ręce? Zaraz wszystko się wyjaśni…

 .

Jean Lacoste: zapalony tenisista i… twórca koszulki polo

Jestem pewien, że znacie tego pana bardzo dobrze. To Jean-René Lacoste – francuski tenisista, który wsławił się zwycięstwem w największych turniejach tenisowych, takich jak Davis Cup i Wimbledon.

Jednakże, to nie wszystko, z czego słynie Francuz. Lacoste, nazywany „Krokodylem”, w 1926 pojawił się na meczu w zaprojektowanej przez siebie białej koszulce z kołnierzykiem. Wzbudziło to niemałą sensację, bowiem do tej pory tenisiści grali w rozpinanych koszulach z długim rękawem i długich, ciepłych spodniach. Nic więc dziwnego, że wkrótce każdy tenisista chciał mieć taką koszulkę.

I tak oto zaczęła się historia marki odzieżowej z krokodylem w logo.

 

Koszulka polo już nie tylko do gry w tenis 

Niemal sto lat później polówki wciąż zajmują niezwykle ważne miejsce w męskich trendach. I to nie tylko na kortach tenisowych, ale również polach golfowych i – oczywiście – boiskach do gry w polo.

Koszulkę polo „przejęli” zarówno miłośnicy stylu codziennego, sportowego, jak i business casual. Szczególnie mocno docenili ją pracownicy korporacji, dla których jest to miła odmiana dla formalnych koszul.

 

Z czym nosić koszulkę polo?

Polówkę można nosić zarówno wciągniętą w spodnie, jak i wypuszczoną na wierzch. Należy jednak pamiętać, by nie była ona zbyt szeroka ani długa – w przypadku włożenia jej do spodni będzie się nieestetycznie zwijać i fałdować.


Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons

Facet w PRL-u, czyli jak mężczyzna radził sobie z modą za komuny

By Faceci o modzie Brak komentarzy

mezczyzna-PRL

W dzisiejszych czasach ubrania można znaleźć wszędzie, a ich nieprzebrane ilości są dostępne w każdym możliwym kroju, rozmiarze i cenie. Za PRL-u faceci byli w o wiele gorszej sytuacji…

Nie wiesz w co się ubrać, a na myśl o zakupach przechodzą Cię dreszcze? Bez przesady, w końcu nie musisz nawet wychodzić z domu – w Internecie możesz zamówić, co tylko dusza zapragnie. Wyobraź sobie teraz, jak to było w czasach PRL-u. Na Internet, magazyn o modzie czy centrum handlowe żaden facet liczyć nie mógł. W takim razie, w jaki sposób ubierali się wtedy mężczyźni?

Począwszy od końca wojny mężczyzna nie miał łatwo. Po pierwsze, dlatego, że w tym czasie strój – powiedzmy sobie szczerze – nie był dla nikogo priorytetem ani artykułem pierwszej potrzeby. Po drugie, następujące zaraz potem ciężkie czasy stalinizmu próbowały narzucić pewnego rodzaju normę dla całego społeczeństwa, tworząc z niego socjalistyczno-robotniczy monolit. Odtrutką na wszechobecną szarość i jednolitość byli bikiniarze, których można uznać za pierwszą polską subkulturę. Bikiniarza rozpoznać było bardzo łatwo: nosił wąskie spodnie, szeroką marynarkę, buty na słoninie, krawat w „gołe girlsy”, kolorowe skarpetki i kapelusz typu „naleśnik”. Miało być kolorowo, ekstrawagancko i amerykańsko. Mówiąc krótko, celem bikiniarza było rzucić wyzwanie  komunistycznej szarości i banalności. Władza oczywiście tępiła takich delikwentów,  nawołując, by „otoczyć ich powszechną pogardą i pędzić precz”.

Kolorowi bikiniarze odeszli w cień, za to w latach 60. męską wyobraźnią zawładnął ortalion i dżins. Po ortalionowy płaszcz o kroju sportowym ustawiały się gigantyczne kolejki. Amerykańską modę reprezentowały teksasy, czyli rodzime spodnie udające dżinsy. Innym rarytasem tego okresu była koszula non-iron. Czyż nie brzmi świetnie? Koszula, której nie trzeba prasować to dopiero musiała być rewelacja. No cóż, niekoniecznie. Mimo że nie miała kontaktu z żelazkiem, sprawiała, że każdy kto ją założył czuł się, jakby był nim przypalany – tak w niej było gorąco. Lata 70. to pewien powiew świeżości. Wtedy właśnie powstały Peweksy – sklepy, w których za dolary lub marki można było kupić namiastkę zachodniego świata. Mieć dżinsy z peweksu typu levi’s czy wrangler to był prawdziwy rarytas, na którego stać było nielicznych.

Prawdziwe osobliwości modowe przypadły na lata 80. To czasy stanu wojennego, kilometrowych kolejek, kartek np. na buty i braku dosłownie wszystkiego. Wtedy też zaczął się szał na tureckie rarytasy serwowane na polskich bazarach. No cóż, mężczyzna zaopatrujący się tam w ubrania wyglądał… oryginalnie. Dżinsy marmurki (wyglądały, jakby ktoś przesadził z wybielaczem), sweter w tureckie wzory (czasem wpuszczony w spodnie), dżinsowa kurtka i koniecznie biała skarpeta. Twarz nierzadko przyozdobiona wąsem, a na głowie niebanalna fryzura typu ”krótki przód, długi tył”. Potem nastąpiły lata 90., ale to już zupełnie inna historia.

Mężczyzna w PRL-u nie miał łatwo. Musiał stale kombinować. Żeby dobrze albo w ogóle jakoś wyglądać, trzeba było się mocno postarać. Szyć u krawca, przerabiać, wymieniać kartki albo mieć znajomości. A jednak każdy jakoś wychodził z modowej opresji.

A Ty? Dalej masz problem, w co się ubrać? 🙂

Wyjątkowe konkursy na profilu Rafała Maślaka

By Newsroom Brak komentarzy

rafal-maslak-konkurs-stylizacje

Konto Rafała Maślaka na Facebooku ma ponad 124 tysięcy fanów, zaś na Instagramie śledzi go już 50 tysięcy osób. Co ciekawego można znaleźć na jego profilu?

Facebookowy profil Rafała Maślaka cieszy się ogromną popularnością. Systematycznie rośnie grono jego fanów. Nic w tym dziwnego, ponieważ Mister Polski 2014 niezwykle poważnie traktuje komunikację z Internautami. Umieszcza nawet po kilka postów dziennie, dzieląc się swoimi przemyśleniami, motywując i informując o kolejnych projektach, w których uczestniczy.

Jesteśmy pod dużym wrażeniem jego działań. Ale i my także mamy powody do dumy. Od pewnego czasu, Rafał systematycznie organizuje niezwykle ciekawe konkursy wraz z naszą marką, w których wygrać można darmowe zakupy w sklepie internetowym Ozonee. Ostatnio, aby wziąć udział w zabawie, wystarczyło wybrać swoja ulubioną stylizację Rafała w ubraniach z naszego sklepu oraz wskazać swoje wymarzone produkty z Ozonee.

STYLIZACJA 1: Biały podkoszulek bez rękawów, jeansowe krótkie spodnie z przetarciami na nogawkach oraz modne sneakersy.

STYLIZACJA 2: Sportowy zestaw: czarne spodenki z wykończeniami z ekologicznej skóry, bawełniany T-shirt z zamkami oraz klasyczne trampki.

STYLIZACJA 3: Bawełniany T-shirt z napisem, dresowe spodenki z kieszeniami oraz tenisówki slip-on.

Szczęśliwymi zwycięzcami konkursu została Małgorzata Szkutnik oraz Paulina Bukowiecka. Serdecznie gratulujemy!

A Wam, która stylizacja Rafała podoba się najbardziej?

Źródło zdjęcia głównego: Rafał Maślak, Facebook

Na dżentelmena – sprawdzony sposób żeby zaimponować kobiecie

By Męskie tematy Brak komentarzy

mezczyzna-z-rozami

„Na dżentelmena” – kolejny sposób na podryw? Nie, to coś znacznie więcej…

Mówią, że zasady dobrego wychowania w dobie równouprawnienia odchodzą do lamusa. Prawda jest jednak taka, że nic tak nie działa na kobiety, jak odrobina dżentelmeństwa. Dla każdego, kto chce kogoś oczarować, kilka dobrych rad, które na pewno nie zaszkodzą.

Powitanie:

Mężczyzna powinien zawsze pierwszy ukłonić się kobiecie. Nie czekaj więc, aż ona sama Cię przywita – zainicjuj powitanie. Za to kobieta powinna pierwsza podać rękę. Jeśli tego nie zrobi, można pozostać przy powitaniu słownym. Wstań, kiedy przedstawiasz się kobiecie. Jeśli zjawi się spóźniona w zatłoczonym lokalu, zorganizuj dla niej miejsce do siedzenia.

Spotkanie:

Idąc na spotkanie, najważniejsza jest punktualność – nie pozwól kobiecie czekać na Ciebie. Stawienie się na czas świadczy o szacunku. Pamiętaj, jeśli Ty zapraszasz gdzieś kogoś, to oznacza, że płacisz za rachunek. To dotyczy dwóch stron. Jeśli to kobieta zaprasza Ciebie, w dobrym tonie byłoby zaproponowanie jej zapłacenia za siebie i za nią. Bądź jednak świadomy, że kobieta może chcieć za siebie zapłacić- uszanuj to.

Przepuszczanie:

Wielu facetów myśli, że przepuszczając kobietę w drzwiach, zwalą ją z nóg swoją szarmancją. Jednak tak naprawdę nie chodzi o to, żeby kobieta wchodziła gdziekolwiek pierwsza za wszelką cenę, tylko o ułatwienie jej przejścia. Dlatego warto trzymać się zasady, że jeśli drzwi otwierają się do środka, wtedy mężczyzna wchodzi pierwszy, popycha i przytrzymuje drzwi partnerce, aby mogła przejść. Natomiast drzwi otwierane od środka otwiera mężczyzna i wtedy pozwala kobiecie wejść jako pierwszej.

Odprowadzanie:

Jeśli możesz, odprowadź kobietę do domu lub chociaż na przystanek. Dowiedz się, jak ma zamiar wracać, w razie czego zamów taksówkę. Nie chodzi o to, że masz się z nią tłuc przez pół miasta, tylko o to, żeby wiedziała, że zależy Ci, żeby bezpiecznie wróciła do domu.

Rozmowa:

Dżentelmeni nie przeklinają. W czasach, gdy nie przywiązujemy wagi do słowa, ta zasada może wydać się śmieszna. Jednak na pewno zrobisz lepsze wrażenie, kiedy chociaż ograniczysz niecenzuralne słowa. W rozmowie słuchaj tego, co mówi kobieta, nie krytykuj jej wyglądu, zaś jeśli nie znacie się zbyt dobrze – nie pytaj o osobiste sprawy.

Pamiętaj, savoir–vivre to nie zbiór sztywnych zasad, które mają Cię ograniczać, lecz dzięki którym możesz zapunktować u każdej kobiety.